Konie biegały po ulicy stwarzając zagrożenie. Okazało się, że to dla nich nie pierwsza taka sytuacja

Koniec spacerujące i biegające po ulicach miasta przy zapadającym zmroku to sytuacja potencjalnie niebezpieczna zarówno dla nich, jak i dla innych uczestnikó ruchu. Wczoraj strażnicy miejscy interweniowali w sprawie biegających bez opieki zwierząt w rejonie ul. Ostatniej i Trzebawskiej. Konie wybiegały niemal wprost pod nadjeżdżające samochody.

Strażnicy miejscy otrzymali wieczorem zgłoszenie od kierowców informujących o niebezpieczeństwie, jakie stwarzają biegające bez nadzoru konie, które są na ulicy lub w jej bliskim sąsiedztwie. Na miejsce, czyli w rejon ul. Ostatniej i Trzebawskiej wysłano patrol, który potwierdził sytuację. Zwierzęta wybiegały na jezdnię, czasem tuż przed jadącymi samochodami, co mogło doprowadzić do groźnego wypadku.

Szybko udało się ustalić, że konie wyszły z pobliskiej szkółki jeździeckiej. Co więcej, okazało się, że te same konie już wcześniej wydostały się z terenu właściciela – w marcu, w ciągu dnia, spacerowały w rejonie m.in. ul. Góreckiej, o czym pisaliśmy na naszym portalu.

Strażnicy nałozyli na właściciela wysoki mandat, z uwagi na niebezpieczeństwo jakie powstało przez fakt, że nie dopilnował swoich zwierząt. Ze względu na to, że działanie koni można uznać za swego rodzaju “recydywę”, sprawą zajął się strażnik rejonowy Referatu Grunwald.

Okazało się, że teren, na którym znajduje się stajnia i wybieg służy również do innych celów, przez co brama jest otwarta niemal cały czas. Wraz z właścicielem, strażnik uzgodnił odpowiednie środki zaradcze, które mają zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. Właściciel szkółki został zobowiązany do zamontowania dodatkowego ogrodzenia, które oddzieli stajnię od pozostałego terenu. W ten sposób zwierzęta nie będą mogły wydostać się na zewnątrz, nawet przy otwartej bramie wjazdowej.