Wjechał ciężarówką na zamknięty przejazd i doprowadził do zderzenia z szynobusem. Sprawa wypadku w Bolechowie trafiła do sądu

Wjechał na zamknięty przejazd kolejowy w Bolechowie doprowadzając do zderzenia z szynobusem. W wypadku ucierpiało łącznie kilkanaście osób. Do sądu skierowano akt oskarżenia przeciw Romanowi S., kierowcy samochodu ciężarowego, któremu grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Do wypadku doszło 29 kwietnia 2020 roku w godzinach popołudniowych na obwodnicy Murowanej Gośliny, na przejeździe kolejowym w Bolechowie. Jak wynika z ustaleń śledczych i relacji świadków, samochód ciężarowy ominął stojące przed zamkniętym przejazdem kolejowym samochody i wjechał na tory wprost pod nadjeżdżający pociąg relacji Wągrowiec-Wolsztyn. 

W zdarzeniu ucierpiało 14 osób, spośród których 10 było hospitalizowanych. Poszkodowanymi był kierowca samochodu, a także osoby podróżujące szynobusem.

W czasie śledztwa ustalono, że urządzenia na przejeździe działały poprawnie – nadawane było czerwone, pulsujące światło, a rogatki były opuszczone.

Początkowo część komentujących zdarzenie sugerowała, że w pojeździe ciężarowym mogło dojść do awarii, a kierowca nie chciał doprowadzić do zderzenia ze stojącymi samochodami, dlatego zjechał ze swojego pasa ruchu i przejechał przez tory. Takiej wersji zaprzeczyła Policja Wielkopolska po przesłuchaniu kierującego, który nie potwierdził słów o awarii.

Podczas składania wyjaśnień kierowca Roman S. miał powiedzieć, że “ktoś zajechał mu drogę”, a ponieważ był rozpędzony, skręcił na lewy pas ruchu i wjechał na przejazd kolejowy.

Na podstawie zeznań świadków, a także innych materiałów dowodowych, mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy i zagrożenia dla życia oraz zdrowia wielu osób.

Zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, zatrzymania prawa jazdy i paszportu oraz poręczenia majątkowego w wysokości 10 tysięcy złotych.

Do poznańskiego sądu trafił właśnie akt oskarżenia w sprawie. Jak poinformowała prokuratura, Roman S. nie przyznał się do winy, ale potwierdził, że kierował pojazdem biorącym udział w zdarzeniu. Zarzut postawiony po wypadku nie uległ zmianie.

Za zarzucane mu czyny grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.