W środę w kilkunastu polskich miastach w samo południe rozpoczął się protest taksówkarzy, którzy domagają się pomocy od rządu w związku ze spadkiem dochodów. Jak mówią, pandemia sprawiła, że realizują o wiele mniej kursów niż we wcześniejszych latach.
Z ich usług rzadziej korzystają zarówno mieszkańcy jak i turyści, których jest mniej we wszystkich miastach.
Poznański protest rozpoczął się na parkingu przy M1 przy ul. Szwajcarskiej, gdzie uczestnicy zebrali się o godzinie 11:00. Następnie, o 12:00 wyruszyli w kierunku centrum miasta trasą przebiegającą m.in. przez ul. Baraniaka, Jana Pawła II, Rondo Śródka, Estkowskiego, Solną do al. Niepodległości, gdzie mieści się Urząd Wojewódzki.
Jak wskazywali, w najnowszej tarczy antykryzysowej 6.0, branża taksówkarska nie została ujęta wśród tych objętych pomocą, dlatego nie mogą otrzymać wsparcia w związku ze spadkiem dochodów w drugiej fali pandemii.
Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia Zawodowego Poznańskich Taksówkarzy, a zarazem koordynatorów dzisiejszego protestu, ich branża powiązana jest z innymi, które ujęto w rozporządzeniu – hotelarską, handlową, gastronomiczną czy ogólnie turystyczną.
Protestujący domagali się również kontroli i „załatwienia” spraw z przewoźnikami wykonującymi usługi na podstawie aplikacji. Ich zdaniem, większość „nadal się nie ucywilizowała” i nie posiada odpowiednich oznaczeń na samochodach czy taksometru.
Wśród postulatów skierowanych do rządu znalazły się również m.in. przywrócenie egzaminów ze znajomości topografii miasta, a także wprowadzenie obowiązku posiadania polskiego prawa jazdy i zaświadczenia o niekaralności dla obcokrajowców, którzy chcą prowadzić usługi w zakresie przewozu osób.