Dlaczego protesty Strajku Kobiet nie ustają?

Protesty w ramach Strajku Kobiet trwają już niemal miesiąc. Gdy 22 października Trybunał Konstytucyjny ogłaszał wyrok w sprawie niekonsytucyjności prawa do przerwania ciąży w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, niewielu spodziewało się aż takiej rewolucji na ulicach polskich miast i miasteczek – szczególnie w czasie pandemii. Minęły już cztery tygodnie i choć frekwencja nie jest tak imponująca jak wcześniej, to manifestacje i protesty nadal trwają.

Choć przy każdej próbie zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce część społeczeństwa – głośno i wyraźnie – demonstrowała swój sprzeciw, to niewielu spodziewało się, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku spowoduje tak duże manifestacje w Polsce i niektórych zagranicznych miastach. Protesty są opisywane przez światowe media, a sytuacją polskich kobiet zainteresowały się międzynarodowe organizacje praw człowieka.

W pierwszych dniach po ogłoszeniu wyroku, mimo pandemii, tysiące Polek i Polaków, a także obcokrajowców mieszkających w Polsce, wyszło na ulice miast i miasteczek demonstrując swój sprzeciw wobec zaostrzeniu prawa aborcyjnego, pozbawieniu kobiet wolności decydowania o własnym zdrowiu i ciele, łączeniu wartości wyznawanych przez kościół katolicki z prawem obowiązujących w świeckim państwie oraz wobec obecnego składu Trybunału Konstytucyjnego i okoliczności, w których został wybrany.

Także w Poznaniu odbywały się masowe demonstracje i marsze przez miasto. Protesty przybierają różne formy – demonstracji w miejscu, marszów przez miasto, blokad miejskich ulic, strajku pracujących kobiet, przejazdów rowerowych czy masowego wysyłania listów i maili do polityków i organizacji związanych z wnioskiem do Trybunału.

Choć minęły już cztery tygodnie od ogłoszenia wyroku, to protesty nie ustają. Widać jednak zdecydowany spadek frekwencji wśród uczestników. Czy to oznacza, że zapał gaśnie? Niezupełnie. Jak wyjaśniają uczestnicy, część osób dopadło zmęczenie – fizyczne i psychiczne, związane z ciągłymi protestami. Niektórzy nie mogą sobie pozwolić na zaniechanie swoich obowiązków w pracy czy domu, inni zostali objęci kwarantanną, a jeszcze inni zbierają siły na kolejne manifestacje obserwując rozwój sytuacji i działania polityków w tym zakresie.

Czy w takim razie można spodziewać się ustania protestów? Także nie. Protestujący podkreślają, że nie zamierzają poddać się w walce o prawa do wolności wyboru. Zdają sobie sprawę z tego, że “tym razem nie mogą odpuścić”, a zaprzestanie mówienia o problemie może przyczynić się do stworzenia pozorów akceptacji sytuacji. Chcą głośno przypominać nie tylko politykom, ale także pozostałym mieszkańcom o planowanych ograniczeniach. Mimo zmniejszenia liczby uczestników, nie należy spodziewać się ustania manifestacji. Protesty wspierają również organizacje na co dzień zajmujące się m.in. ochroną środowiska czy ochroną praw mniejszości, a także grupy zawodowe. Jak wskazują, doskonale wiedzą, jak ważne jest podtrzymanie protestów i utrzymanie zainteresowania ze strony opinii publicznej. W przeciwnym razie, manifestujący mogą spodziewać się… braku reakcji ze strony osób odpowiedzialnych za stanowienie prawa w Polsce, a tym samym – porażki w walce.

To także sprawa, która połączyła pokolenia – nastolatkowie walczą o prawa swoje, swoich partnerek i sióstr, a dziewczyny o swoją przyszłość. Matki i babcie, a także ojcowie i dziadkowie o przyszłość młodych, którzy powinni mieć prawo wyboru. W przypadku innych protestów, wielokrotnie wygaszanie manifestacji wiązało się z brakiem wsparcia ze strony innych osób niż te zainteresowane tematem. Tym razem wydaje się być inaczej.