Ojciec chce kontaktu z córką – baner nie znika z ul. Kolejowej

Przy ul. Kolejowej nadal można zauważyć baner wywieszony przez ojca 3,5-letniej Julii. Mężczyzna twierdzi, że matka dziecka utrudnia mu kontakt z córką, z kolei według kobiety to mąż nie wywiązuje się ze złożonych deklaracji.

Baner zawisł przy ul. Kolejowej na początku września. Przedstawiona jest tam grafika ojca trzymającego na rękach dziecko. Obok znajduje się tekst „Tu mieszka matka z Raciborza (woj. śląskie), która nie stosuje się do postanowienia sądowego (nie realizuje kontaktów ojca z córką). Córka nie widziała taty od 12 lutego. Kocham Cię Julka, Twój tata”.

Małżeństwo z Raciborza jest w trakcie rozwodu i na początku 2020 roku sądownie rozwiązało kwestię opieki nad 3,5-letnią córką. Kobieta wyprowadziła się ze Śląska do Poznania. Zgodnie z ustaleniami sądowymi, ojciec ma prawo do zabierania córki do siebie na 6 dni co 2 tygodnie.

Ojciec dziecka twierdzi, że po dziecko zgłasza się regularnie, przyjeżdżając do Poznania ok. 700 km. Poprzez media poinformował, że początkowo nie było problemów z kontaktami z dzieckiem, jednak po uregulowaniu sprawy przez sąd w lutym 2020 roku sytuacja się zmieniła, a podróże ojca dziewczynki stały się bezowocne. Jak wyjaśnił, zgodnie z sądowym postanowieniem ma odbierać dziecko w południe w piątek, a matka odbierać je w środy z Raciborza.

Mężczyzna przyznaje, że z uwagi na fakt, że żona była w tym czasie w zaawansowanej i zagrożonej ciąży ze swoim obecnym partnerem, zadeklarował w sądzie i na piśmie, że przez pół roku będzie odwoził Julię do Poznania.

Ojciec dziecka twierdzi, że stawia się regularnie po córkę, jednak matka nie chce mu jej wydać, ponieważ mu nie ufa i boi się, że ojciec uprowadzi dziecko.

Mężczyzna wykupił billboard w akcie desperacji. Ma nadzieję, że nagłośnienie sprawy pomoże mu skłonić policje do interwencji w sprawie. Za każdym razem, gdy żona nie pozwala mu zabrać dziecka wzywa patrol. Funkcjonariusze jedynie spisują notatkę tłumacząc, że nie mogą wiele zrobić w tej sprawie.

Kobieta w rozmowie z Radiem Poznań przedstawiła inną wersję zdarzeń. Jej zdaniem mężczyzna w rozmowie przez domofon miał mówić, że nie odwiezie Julii do Poznania i kobieta sama ma się po nią zgłosić do Raciborza. Jak twierdzi, tez chciałaby, aby córka miała kontakt z ojcem.

Matka 3,5-latki zapewnia, że sprawę chciała rozwiązać polubownie, jednak ojciec nie wykazał takiej woli.

Sprawa cały czas wzbudza zainteresowanie internautów, sąsiadów i przechodniów, co widać m.in. po licznych wiadomościach od naszych czytelników, którzy wysyłają zdjęcia baneru. Internauci i lokalna społeczność dzieli się na osoby popierające zachowanie ojca i te, które uważają, że rację ma matka.

Przez problemy rodziców najbardziej cierpi jednak dziecko. Psychologowie nie mają wątpliwości, że odseparowanie od jednego z rodziców jest działaniem na szkodę dziewczynki. Odpowiedni kontakt, bez dodatkowego stresu i sytuacji, których maluch nie rozumie, jest ważny dla ogólnego rozwoju dziecka. Rodzice jako osoby dorosłe i odpowiedzialne za właściwą opiekę i rozwój córki, powinni dojść do porozumienia i respektować wspólne ustalenia czy zarządzenia sądu. Sprawa negatywnie wpływa na relacje rodziców, którzy nawet gdy nie są w związku, nadal będą przez kolejne lata mieć wpływ na dziecko. W sytuacjach konfliktowych dotyczących opieki nad dzieckiem, często powstają dodatkowe nieporozumienia między dorosłymi, które mają wpływ na dalsze kontakty. Często dochodzi do sytuacji, w których rodzice nastawiają dziecko przeciw drugiemu. To z kolei problem zarówno dla nich, jak i malucha, a potem nastolatka.