Niepokojące zachowania na Starołęce i Minikowie. Złodzieje sprawdzają czy ktoś jest w domu?

W ostatnim czasie na poznańskim Minikowie i Starołęce dochodzi do włamań i kradzieży. Mieszkańcy informują o osobach, które prawdopodobnie próbują orientować się, czy ktoś jest w domu. Jak się okazuje, metodę stosowali już wcześniej.

Dla złodziei koniec wakacji nie oznacza końca sezonu. Dokonują włamań i kradzieży przez cały rok i przez całą dobę, choć zwykle pod nieobecność domowników. O tym, czy ktoś jest w domu próbują przekonać się na wiele sposób.

Jak informują mieszkańcy Starołęki na lokalnej grupie na portalu społecznościowym, w ostatnim czasie dochodzi do dziwnych sytuacji, w których ktoś dzwoni domofonem w środku nocy, a gdy mieszkaniec się odezwie – ucieka. Dzisiejszej nocy jedna z mieszkanek ul. Opoczyńskiej usłyszała w głośniku pisk opon, które zostawiły nawet ślad na jezdni. Samego samochodu jednak nie zdążyła zauważyć. Mieszkańcy wskazują, że podobne zdarzenia miały miejsce również w przeszłości w okolicy – zdarzało się, że lokatorzy widzieli osoby uciekające przez ogrodzenie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w ten sposób złodzieje sprawdzają, czy mieszkańcy są w domach, tym bardziej, że w tej części Poznania doszło w ostatnim czasie do kilku włamań.

Poznaniacy ostrzegają się wzajemnie i apelują o czujność. Choć może być to żart mający na celu jedynie obudzenie domowników, to może to wiązać się także z potencjalną kradzieżą.

W takich sytuacjach dobrze jest samemu zwracać uwagę na „podejrzane” samochody pojawiające się w okolicy, osoby obserwujące domy lub przejeżdżające z bardzo niską prędkością, pozwalającą na dobrą obserwację. Gdy to możliwe, po sytuacji takiej jak np. opisanej historii z domofonem, dobrze jest zapamiętać w miarę możliwości cechy charakterystyczne samochodu i rejestrację lub rysopis osób, które uciekają. W razie zauważenia niepokojących sytuacji w okolicy, dobrze jest poinformować o tym swojego dzielnicowego.