Lekarz rozmawiał z nią przed domofon. Następnego dnia 35-latka zmarła. Rodzina nie może pogodzić się ze śmiercią

Krzyczała z bólu, nie miała siły iść, ale po konsultacji lekarskiej odesłano ją do domu. 35-letnia Agnieszka Szczepaniak zmarła następnego dnia, osierociła troje dzieci. Rodzina uważa, że za śmierć kobiety odpowiada lekarz, który ich zdaniem nie zajął się pacjentką w odpowiedni sposób.

Pani Agnieszka zachorowała ponad rok temu. Miała torbiele na trzustce i musiała przejść operację. Po wszystkim schudła, ale sytuacja się unormowała. Przed tygodniem zaczęła narzekać na nasilający się ból pleców. Poprosiła swoją siostrę, by natychmiast zawiozła ją do szpitala.

– Siostra strasznie cierpiała. Kiedy jechałyśmy samochodem nie była w stanie nawet siedzieć. Położyła na tylnym siedzeniu, powiedziała, że tak mocno ją boli. Byłam pewna, że siostrę przyjmą do szpitala. Wcześniej kazałam jej spakować torbę, bo widzieliśmy, w jakim jest stanie – opowiada Żaneta Kardaś.

– Pierwsze podejście miałyśmy na izbie przyjęć. Ze szpitala kazali nam iść do „wieczorynki”, czyli nocnej pomocy medycznej – opowiada Kardaś.

Wizyta lekarska miała odbyć się „przez drzwi”. – Weszliśmy tylko do przedsionka, postawiłam jej krzesło. Rozmawiałam przez domofon i lekarz patrzył na siostrę. Jak płakała i jęczała z bólu. Powiedział, że jeżeli to jest ból kręgosłupa, to dostanie leki przeciwbólowe. Kolejne leki przeciwbólowe. Myśmy siostrę podnosili i kładki.

Powiedziała, że dostała bardzo ostrą biegunkę. Była strasznie opuchnięta. Nie potrafiła normalnie mówić. To były sygnały, że coś się dzieje. I w takim stanie odesłali ją do domu. Nie wiem, dlaczego lekarz zdecydował, że da nam receptę, a nie zlecił jakiś badań. Dlaczego nie skierował jej do szpitala? – ubolewa siostra 35-latki.

Pogorszenie sytuacji

Siostry wróciły do domu, następnego dnia sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła.
– Rano, jak poszłam do niej, to płakała i prosiła o pomoc – mówi Renata Szczepaniak, matka 35-latki.

– Mama, widząc, w jakim stanie jest Agnieszka, wezwała karetkę. Jak przyjechała karetka, lekarz powiedział, że ona naprawdę źle wygląda. Przekazał jeszcze mamie, że mamy być dobrej myśli – mówi Kardaś.

Pogotowie zabrało panią Agnieszkę do szpitala. – Po godz. 22 dostałam telefon, że Agnieszka nie żyje – mówi pani Żaneta. – Nikt nie jest na to przygotowany, tym bardziej, że już jedno dziecko pochowałam – ubolewa matka pani Agnieszki. – Mamy żal do szpitala za to jak potraktowano moją córkę. Dlaczego nie przyjęto jej do szpitala w czwartek wieczorem? Czy ten szpital jest tylko dla wybranych? – denerwuje się Marian Szczepaniak, ojciec zmarłej.

O to, dlaczego pani Agnieszki nie przyjęto do szpitala, zapytaliśmy przełożonego lekarza, który przyjmował kobietę. – Pacjentka miała ból w okolicy kręgosłupa lędźwiowego i jednodniową biegunkę. I to jest cały wywiad. To wszystko, co wynika z mojej rozmowy z tym lekarzem – mówi lek. med. Mansoor Al.-Harazi, kierownik oddziału wewnętrznego Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia.

– Mówiliśmy, że była operowana, nawet datę, kiedy. Że miała problemy z trzustką, że miała rozlane torbiele i dreny na płucach, bo zbierała się woda. Lekarz to wszystko wiedział i tak nas odesłał do domu – przekonuje pani Żaneta.

Inne przypadki

Sprawa poruszyła mieszkańców Ostrzeszowa. – Ludzie chodzą na „wieczorynkę” i opowiadają, że lekarz nawet nie dojdzie do pacjenta, tylko bada przez szybkę. To, co to jest? – mówi jedna z mieszkanek. – Ten szpital jest niesławie od dłuższego czasu. Żeby w przeciągu trzech miesięcy zmarły trzy młode osoby? – dziwi się inny mieszkaniec.
Przed miesiącem do tego samego szpitala trafiła 28-letnia kobieta w ciąży. Miała duszności.

– Jak do niej dzwoniłam, to strasznie bełkotała przez telefon. Zadzwoniłam bezpośrednio do szpitala i pytałam, dlaczego nie pomagają mojej siostrze. Powiedzieli, że robią, co mogą i mam im nie przeszkadzać. Pytałam, jak robią, skoro cały czas mam kontakt z siostrą i ona czeka. Czekała ponad siedem godzin – mówi Klaudia Posiewała, siostra 28-latki.

W końcu podjęto decyzję o przewiezieniu młodej kobiety do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, niestety 28-latka zmarła w karetce.

Odwołania

Po tych tragicznych zdarzeniach interweniował starosta ostrzeszowski, któremu podlega szpital. – Podjęliśmy decyzję, że odwołamy radę nadzorczą i zobowiążemy dyrektora, prezesa Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia, do podjęcia czynności służbowych wobec zastępcy dyrektora ds. medycznych. Musimy się ściśle trzymać kompetencji. Jeżeli chodzi o kwestię winy, to kompetentna jest przede wszystkim prokuratura i oczywiście rzecznik odpowiedzialności zawodowej – wskazuje Lech Janicki.

– Nie sądzę, żeby jakikolwiek lekarz zlekceważył takie objawy, a jeśli zlekceważył to jest jego ewidentny błąd i za to poniesie konsekwencje – dodaje starosta.

Dzieci straciły matkę

Co było przyczyną śmierci pani Agnieszki? Po sekcji zwłok trwają jeszcze badania biegłych. Prokuratura przesłuchała osoby, które były świadkami wizyty pani Agnieszki u lekarza. – Świadkowie nie mieli podglądu na całość sytuacji, bo byli obecni tylko fragmentarycznie. Mogę podać, że stan zdrowia tej konkretnej kobiety w chwili zgłoszenia się, w ich ocenie był zły – przyznaje Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

35-latka osierociła troje dzieci. Najmłodsza córka ma 4 lata, najstarszy syn 9. Obecnie opiekują się nimi siostry zmarłej i dziadkowie. Partner wyprowadził się z domu, bo od jakiegoś czasu nadużywał alkoholu. – Jestem teraz zapisany na leczenie alkoholowe – mówi mężczyzna i deklaruje, że chce wrócić do dzieci.