Silny podmuch wiatru wystarczył, by wywrócić jacht i wrzucić 6 osób do Jeziora Kierskiego

Okres wakacyjny oznacza, że na wielkopolskich akwenach wodnych pojawiły się różnego rodzaju łódki, jachty, kajaki i motorówki, a także wiele innego sprzętu wodnego. Podczas zabawy na wodzie należy jednak pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, by relaks nie przerodził się w tragedię. W ostatnich dniach sześcioosobowa załoga na Jeziorze Kierskim wpadła do wody po tym, jak ich żaglówka się przewróciła. Na szczęście, niedaleko akurat przepływał patrol Komisariatu Wodnego Policji w Poznaniu.

Pozornie ładna pogoda wcale nie musi oznaczać, że można zmniejszyć czujność podczas relaksu w lub na wodzie. Wystarczy nawet jeden silny podmuch wiatru, by sytuacja stała się bardzo niebezpieczna.

Do takiej sytuacji doszło w poniedziałek, 6 lipca, na Jeziorze Kierskim, kiedy to chwila nieuwagi i silny podmuch wiatru sprawiły, że wywrócił się jacht, a jego sześcioosobowa załoga wpadła do wody. Wszyscy mieli dużo szczęścia – akwen był patrolowany przez policjantów z Komisariatu Wodnego Policji w Poznaniu, dlatego funkcjonariusze mogli pomóc w bezpiecznym zakończeniu nerwowych chwil.

Jak wskazuje policja, pomimo, że już na samym początku nauki żeglowania każdy uczy się zasad postępowania w przypadku przewrócenia się łódki, jachtu czy żaglówki, to w praktyce i w sytuacjach kryzysowych wielu o nich zapomina i skupia się np. Na ratowaniu dobytku zamiast własnego życia i zdrowia.

Najważniejsze jest zachowanie spokoju i utrzymywanie się blisko jednostki pływającej, bez względu na to, czy jest to wywrotka na bok czy do góry dnem. Należy upewnić się, że pozostali członkowie załogi są cali i na powierzchni.

Policja przypomina zasady postępowania w poszczególnych sytuacjach:

Jeśli dojdzie do niekontrolowanego przewrócenia żaglówki, należy sprawdzić czy cała załoga jest i w jakim stanie. Jeśli ktoś dostał się pod żagiel, wystarczy wyprostować ramię i podnieść żagiel, następnie w tej pozycji odpłynąć w dowolnym kierunku, aby wydostać się spod żagla.
 
Gdy jacht znalazł się w pozycji tzw. grzyba, należy zacząć od położenia łodzi na boku. Aby to się udało cała załoga musi stanąć na nadburciu tej samej burty i trzymać się szotów foka. Gdy mamy do czynienia z małą jednostką wystarczy jeśli sternik stanie na płetwie mieczowej tuż przy kadłubie i zacznie ciągnąć za szot foka, w taki sposób aby powstała jak największa dźwignia. W tym samym czasie załoga pomaga w odwracaniu łodzi obciążając rufę.
 
Pamiętajmy, że gdy jacht leży na boku najlepiej jest podłożyć pod top masztu kapok lub koło ratunkowe. Taka praktyka zapobiega przewróceniu się do góry dnem. Następnie zrzucamy żagle i stawiamy jacht na tzw. czerpaka. Czyli sternik wchodzi na miecz i ciągnie nawietrzny szot foka, podnosi łódź. W tym samym czasie załogant kładzie się na zalanej (zawietrznej) burcie i w momencie gdy łódź wstaje, kładzie kokpit na siebie. Następnie pomaga sternikowi wejść na pokład i wybrać wodę.
 
Jeśli nie uda nam się zrzucić żagli, wyluzujmy szot grota. To spowoduje, że gdy postawimy jacht, żagiel będzie swobodnie trzepotać. Ważnym jest, gdy już maszt się podniesie, że należy zaczekać, aż wiatr odwróci jacht na zawietrzną. Jeśli tego nie zrobimy czeka nas ponowna wywrotka.
 
W przypadku gdy nie możemy samodzielnie postawić jachtu, należy wezwać pomoc. Jednostka pływająca, która zauważy takie zdarzenie niezwłocznie powiadamia służby ratunkowe dzwoniąc na telefon alarmowy 112.
 
I co najważniejsze – na każdej jednostce pływającej muszą znaleźć się środki ratunkowe. Kamizeli ratunkowe, asekuracyjne itd. zawsze powinny znajdować się w miejscu widocznym i dostępnym, a najlepiej być już założone na osoby, które wypływają na wodę. Schowane głęboko w bakiście na nic się nie przydadzą!