Co do zasady konsument może odstąpić od umowy z powodu wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności w miejscu imprezy lub jego najbliższym sąsiedztwie, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy. Taką sytuacją jest np. epidemia, a klient nie jest wówczas obciążany kosztami odstąpienia od umowy. W przypadku pandemii koronawirusa sytuacja jednak zmienia się praktycznie co tydzień, już pojawiają się informacje, że część krajów planuje zmniejszyć restrykcje związane ze społeczną kwarantanną. Dlatego też odstąpienie w tym momencie od umowy dotyczącej np. lipcowego wyjazdu może wiązać się dla konsumenta ze stratą.
Wprowadzone przepisy tarczy antykryzysowej miały być swoistą próbą zrekompensowania strat dla obu stron. Pozwalają organizatorowi wyjazdów na zwrot środków nie w ciągu 14 dni jak dotychczas, ale 180 dni od dnia skutecznego rozwiązania umowy. Z jednej strony klient dostaje z powrotem wpłacone pieniądze, z drugiej jednak strony dla biura podróży wydłużenie czasu na zwrot środków może pozwolić mu przetrwać. Tarcza antykryzysowa daje też możliwość zwrotu pieniędzy nie tylko w formie gotówki, ale też w formie voucheru na inne wydarzenie turystyczne, które zostanie zrealizowane w późniejszym terminie.
Jak podkreśla, jeżeli już teraz zdecydujemy się na odwołanie wyjazdu zaplanowanego na czerwiec lub później, odstąpienie od umowy mogłoby być przedwczesne i nie zostać uznane przez biuro podróży. Tym samym touroperator nie musiałby zwracać wpłaconych pieniędzy.