Myślał, że ma koronawirusa. Przez trzy dni mieszkał w samochodzie, żeby nie zarazić rodziny

Mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego po powrocie z zagranicy źle się poczuł. Lekarz stwierdził zapalenie oskrzeli, ale profilaktycznie pobrano wymaz do badania laboratoryjnego na obecność koronawirusa. Mężczyzna był w zbyt dobrym stanie, by skierować go do hospitalizacji, a ze względu na stwierdzone zapalenie oskrzeli, nie mógł zostać skierowany na kwarantannę. By nie zarazić rodziny postanowił więc mieszkać w samochodzie – przez kilka dni.

Mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego w drodze do domu z zagranicy źle się poczuł. Podejrzewając u siebie zakażenie koronawirusem i nie chcąc narażać na zakażenie najbliższych, zamiast do domu pojechał prosto do szpitala.

Lekarz, który go przebadał stwierdził zapalenie oskrzeli, jednak profilaktycznie pobrano mu wymaz do badań laboratoryjnych na obecność koronawirusa.

Mężczyzna skontaktował się z miejscowym sanepidem, ponieważ nie wiedział, gdzie ma oczekiwać na wynik testu. Jak wyjaśnił, nie chciał wracać do domu, by nie narażać rodziny na możliwe zakażenie. Został poinformowany, że jego stan nie kwalifikuje go do hospitalizacji, natomiast na kwarantannę (a tym samym do miejsca wyznaczonego w powiecie dla osób w kwarantannie) nie może zostać skierowany, ponieważ kieruje się na nią tylko osoby zdrowe, a u niego stwierdzono zapalenie oskrzeli. Jak wyjaśnił sanepid, jego objawy nie dawały wystarczającego podejrzenia zakażenia koronawirusem, dlatego nie można było umieścić go także na oddziale zakaźnym. Wskazano, że powinien oczekiwać na wynik w domu, gdzie powinien leczyć się w związku ze stwierdzonym zapaleniem oskrzeli.

Mężczyzna oświadczył, że z uwagi na fakt, że boi się zarazić rodzinę, na wyniki testu będzie czekał… w samochodzie. Przez trzy dni sanepid kontaktował się z nim, by skontrolować jego stan zdrowia. O sprawie powiadomiono również miejscowy Ośrodek Pomocy Rodzinie, który zajął się m.in. realizacją recepty dla mężczyzny.

Ostatecznie, wyniki testu na obecność koronawirusa znane były po trzech dniach – okazało się, że jest ujemny i nie stwierdzono zakażenia. Mężczyzna mógł wrócić do domu.

Jak wskazuje sanepid, działania mężczyzny, choć spotkały się ze zrozumieniem, były “zbyt daleko idącą ostrożnością” z jego strony. Zadbano jednak, by nie dopuścić do sytuacji zagrożenia życia poprzez np. pogorszenie się jego stanu zdrowia, stąd regularne sprawdzanie sytuacji przez pracowników inspekcji sanitarnej.