Prezes poznańskiego lotniska w wywiadzie dla portalu Pasazer.com wskazał, że załamanie rynków finansowych na świecie w związku z koronawirusem można porównać do tych, które nastąpiły po ataku terrorystycznym na WTC. Branża lotnicza będzie odczuwać skutki epidemii jeszcze przez kilka lat. Ma to związek nie tylko z samą turystyką wypoczynkową i połączeniami turystycznymi, ale także spadkiem zainteresowania podróżami biznesowymi czy rodzinnymi z uwagi na obawy pasażerów przed podróżowaniem.
Jak podkreślił, epidemia COVID-19 będzie miała wpływ także na postrzeganie przez podróżnych rejonów ściśle kojarzących się z turystyką, w tym na państwa basenu Morza Śródziemnego czy Dalekiego Wschodu. Wspomina zarówno o połączeniach czarterowych i wycieczkach zorganizowanych jak i połączeniach regularnych.
Jednocześnie, w wywiadzie Mariusz Wiatrowski przyznaje, że decyzja Polski o zamknięciu granic i połączeń lotniczych była słuszna i podjęta w odpowiednim czasie. Jego zdaniem było to dobre posunięcie biorąc pod uwagę, że nastąpiło jeszcze zanim w kraju liczba zakażonych dosięgła 100.
Zdaniem prezesa poznańskiego lotniska, największym wyzwaniem dla branży turystycznej i lotniczej będzie strach i obawa. Ludzie będą ostrożniej planować wyloty i w obawie przed zakażeniem siebie lub bliskich, będą prawdopodobnie ograniczać podróżowanie.
Mariusz Wiatrowski przyznaje, że na poznańskiej Ławicy przychody i ruch pasażerski mogą spaść nawet do 50%.
Prezes zauważa, że każdy dzień przestoju na lotnisku wiąże się nie tylko ze stratami wynikającymi z braku lotów, ale także kosztami związanymi z utrzymaniem infrastruktury lotniska i zdolności do operacyjnego działania. Jednocześnie przypomina, że lotnisko musi być dostępne dla lotów cargo, niekomercyjnych operacji lotniczych i lotniczego pogotowia ratunkowego.
autorka: A. Karczewska