Poszukiwany jest algorytm, który ułatwi rozplątywanie lampek choinkowych

Do sterowania sznurem lampek choinkowych można już użyć aplikacji mobilnej, która pozwala wybrać ich barwę z palety… 16 mln możliwych ustawień i sprawia, że światełka pulsują w rytm muzyki. Jednej tylko rzeczy wynalazcom i naukowcom nie udało się wymyślić – algorytmu, który pozwoli szybko rozplątać ten sznur, po wyjęciu go z pudełka. 

Oczywiście z lampkami zapakowanymi fabrycznie nie ma problemu. Chodzi o te, które spakowaliśmy własnoręcznie po tym, jak rozebraliśmy choinkę po ostatnich świętach. Wyjmując je przed dekorowaniem drzewka co roku zakładamy, że tym razem uda się je rozplątać bez trudu. A później mija kwadrans, nawet godzina, a plątanina kabli zamiast maleć, narasta. Mniej więcej proporcjonalnie do frustracji rozplątującego.

Komu zawdzięczamy tę piekielną torturę? Żarówkę wymyślił Edison, ale przecież na jednej żarówce się nie skończyło. Jego przyjaciel, a zarazem kolega po fachu, Edward Johnson, postanowił wszystko skomplikować. W 1882 r. zrobił pierwszy łańcuch, który składał się z 80 żaróweczek wielkości włoskiego orzecha i ozdobił nim swój nowojorski apartament przy Piątej Alei. Żarówki pomalował na czerwono, biało i niebiesko, by ich kompozycja tworzyła wzór amerykańskiej flagi narodowej. Wynalazek rozpowszechnił się na początku jedynie w bogatych domach, bo u zarania XX wieku komplet żaróweczek choinkowych, czyli “elektrycznych świeczek” – jak je wtedy nazywano, kosztował kilkaset dolarów.

Do tej pory nie znalazł się jednak nikt, kto opracowałby naukową metodę rozwijania supłów na sznurze choinkowych światełek. Na pocieszenie można tyko dodać, że przez długie lata żaróweczki łączono szeregowo, co oznaczało, że jeśli jedna się przepaliła, gasł cały łańcuch. Do trudów rozplątywania sznurów światełek, dochodziło więc sprawdzanie, sztuka po sztuce, która lampka jest wadliwa.

Dopóki rozplątywaniem nie zajmie się sztuczna inteligencja, musimy niestety używać tradycyjnej, czyli własnej. A ta podpowiada, żeby być mądrym przed szkodą i przy zdejmowaniu lampek z choinki nawinąć je na nacięty z dwóch stron arkusz grubej tektury: linia po linii (tak, żeby nie nachodziły na siebie). Koniec i początek umieszczamy w tych nacięciach. Przed następnym Bożym Narodzeniem będzie nam łatwiej.