O sytuacji polityk poinformował na swoim profilu Facebook. Jak wskazuje, przy ustalaniu wyniku głosowania w wyborach do Senatu w Poznaniu prawdopodobnie naliczono 1811 głosów mniej niż powinno ich rzeczywiście być, jednocześnie dodając identyczną liczbę jego rywalowi z PiS.
Bosacki zwraca uwagę na fakt, że otrzymał najwyższe w kraju poparcie na poziomie 72%, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Jego niepokój budzą wyniki w trzech komisjach w Poznaniu, które zdecydowanie odbiegają od poznańskich tendencji. Chodzi o komisje numer 10, 153 i 218. Tylko w tych trzech na 258 komisji w Poznaniu kandydat Koalicji Obywatelskiej otrzymał mniej głosów niż Przemysław Alexandrowicz. Być może nie byłoby to tak rzucające się w oczy, gdyby nie fakt, że we wszystkich pozostałych komisjach poparcie wyborców dla kandydata KO nie było mniejsze niż 60%. Tymczasem we wskazanych trzech komisjach wyniki są dokładnie odwrotne, gdzie polityk PiS zdobywa poparcie na poziomie 65-75%, a polityk PO 25-35%.
Oczywiście można przyjąć, że akurat w tych trzech komisjach zwolenników PiS było więcej, jednak kolejną wątpliwością jest fakt, że w wyborach do Sejmu, wyniki nie odbiegają od “poznańskiej normy”, a więc ok. 45% dla KO (15% Lewica, 5% PSL) i ok. 25% PiS.
Zdaniem Marcina Bosackiego, “wytłumaczenie jest jedno”.
Polityk zaznacza jednocześnie, że z uwagi na fakt, że ma ponad 3600 głosów przewagi nad rywalem, ewentualne złe wpisanie liczby głosów nie zmieni wyniku wyborów, dlatego jego komitet wyborczy nie złoży oficjalnego protestu wyborczego do SN. Podjęto jednak decyzję o zawiadomieniu o sprawie PKW.