Właściciel mieszkania, który wykupił lokal podczas licytacji komorniczej, wszedł do mieszkania zamieszkiwanego przez kobietę i jej dwójkę dzieci pod jej nie obecność. W środku znajdował się jedynie przyjaciel rodziny. Mężczyzna do mieszkania wszedł z dwoma kolegami-pomocnikami.
Na miejscu interweniowali m.in. Stowarzyszenie Lokatorów i Policja. Niestety, właściciel lokalu zabarykadował się w środku. Dopiero po prawie 18 godzinach interwencji działacze lokatorscy siłą otworzyli drzwi, co umożliwiło policji wyprowadzenie ze środka właściciela lokalu i jego dwóch pomocników.
W sprawie nie brakuje komentarzy m.in. ze strony sąsiadów i działaczy lokatorskich, którzy za tak długą interwencję obwiniają policję. Ich zdaniem funkcjonariusze powinni wcześniej interweniować.
Co więcej, pełnomocnik prezydenta miasta do spraw interwencji lokatorskich, Magdalena Górska, w rozmowie z Radiem Poznań stwierdziła nawet, że policja początkowo nie chciała współpracować z osobami, które interweniowały w sprawie, a „policja przy pierwszym patrolu spowodowała, że właściciel zabarykadował się w tym mieszkaniu”.
Z takim zdaniem nie zgadza się Policja. Jak podkreślono w oświadczenia, policjanci choć znajdowali się przy mieszkaniu to nie mieli zgody prokuratorskiej na siłowe wejście, a jedynie na asystę dla lokatorki oraz jej dzieci.
Po otwarciu drzwi funkcjonariusze zatrzymali właściciela lokalu i dwóch towarzyszących mu mężczyzn, którzy usłyszeli zarzut dotyczący uniemożliwienia lokatorce korzystania z mieszkania. Możliwe jest postawienie kolejnych zarzutów oraz zakazu zbliżania się do lokalu.
Kobieta mogła wrócić do mieszkania po przeprowadzeniu przez technika kryminalistycznego. Pozostaje w stałym kontakcie z oficerem dyżurnym KP Poznań Grunwald.
Mężczyzna po wygraniu licytacji komorniczej zamiast przeprowadzić zgodną z prawem eksmisję komorniczą, kilkukrotnie samodzielnie próbował dostać się do środka.