Dawid Murawa, lekarz który chce uzdrowić służbę zdrowia

W najbliższą niedzielę, w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Zdaniem politologów, to najważniejsze wybory, jakie miały miejsce od 1989 roku. Nasze miasto jest przytłoczone banerami, plakatami, ulotkami wypadającymi ze skrzynek. Dziś o północy rozpoczyna się cisza wyborcza. 

Zdaniem ustawodawcy jest to czas, w którym my mieszkańcy miast i wsi mamy w ciszy i spokoju podjąć decyzję o tym, na kogo oddamy głos. Co na ten temat kampanii, jej merytorycznej treści i jakości przekazu, myśli jeden z kandydatów mieszkających w Poznaniu?

Rozmowa z profesorem Dawidem Murawą, chirurgiem onkologiem, prezesem elektem polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej, kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Sejmu RP.

  • Panie Dawidzie, dziś o północy zaczyna się cisza wyborcza, wielu kandydatów nie może się jej doczekać? Czy ma pan podobne odczucia?
  • Okres kampanii wyborczej, jeśli chodzi o ilość zajęć, spotkań, jakie odbyłem i pracy nie wiele różni się od mojego normalnego stylu życia. Ciągle jestem w drodze, pracując w 3 ośrodkach, przyjmując pacjentów, angażując się w pracę naukową i badawczą, uczestnicząc i organizując spotkania naukowe, nie cierpię na nadmiar czasu. Podstawą aktywnego życia jest planowanie, ustawianie priorytetów i współpraca z ludźmi, którym można ufać. Jest taka fantastyczna książka – „Nowy jednominutowy manager” – którą polecam każdemu, kto zastanawia się, jak znaleźć czas by realizować swoje plany.

  • Przy tak aktywnym życiu znajduje Pan czas na czytanie?
  • Nie wyobrażam sobie życia bez czytania. Muszę się przyznać do tego, że znaczna część czytanych przeze mnie materiałów to jednak publikacje naukowe. Ciągle się uczę, ale to jest bardzo dobre, Prezydent Duda, też ciągle się uczy, więc w tej kwestii wszyscy powinniśmy brać z niego przykład. Ale nie samą nauką człowiek żyje, dlatego też z przyjemnością sięgam po wiersze Herberta, który jest jednym z moich ulubionych autorów.

  • Jak to się stało, że tak zapracowany człowiek zdecydował się zaangażować w politykę?
  • To nie było zaplanowane działanie. Są osoby, które pewnego dnia podejmują decyzję, że zwiążą swoje życie z polityką i poświęcają temu wszystko. Podziwiam ich za odwagę. U mnie tym impulsem, była pewnego rodzaju frustracja związana z niemożnością przekazania uwag, dotyczących katastroficzne złych decyzji politycznych w kwestiach zarządzania i organizacji w opiece zdrowotnej. Jako lekarz, członek licznych stowarzyszeń i organizacji zawodowych, od kilku lat mówię, że pędzimy w przepaść, że jeszcze chwila i nie da się zatrzymać szkód i destrukcji w polskiej opiece zdrowotnej, że jeśli natychmiast nie wprowadzi się systemowych zmian dotyczących finansowania, zarządzania opieką zdrowotną, za kilka lat nie będziemy mieli się gdzie leczyć, a co najgorsze nie będzie miał nas kto leczyć. 

Moje dotychczasowe działania, niestety nie miały siły przebicia. Spotykałem ministrów, polityków, rozmawiałem z nimi o nowotworze drążącym nasz system opieki, ale odnoszę wrażenie, że oni nie słuchają. Nie wiedzą, o czym mówię. Terapia w małych dawkach nie działa. Potrzebne jest silne uderzenie. Myślę że takim silnym uderzeniem będzie terapia wstrząsowa „Murawa w sejmowej komisji zdrowia” – merytorycznie, działając u źródła, przekonać ludzi do tego, że nie da się zarządzać polityką zdrowotną państwa, siedząc w bańce informacji pochodzących z raportów. Tam potrzeba praktyka, praktyka który wie co nie działa i co trzeba zmienić w pierwszej kolejności.

  • Wierzy Pan w to, że będzie można dokonać takich zmian?
  • Powiem tak. Nigdy wcześniej w żadnej kampanii wyborczej nie poświęcono w debacie publicznej tak wiele miejsca kwestiom zdrowia.  I to jest sygnał, że to jest właśnie ta chwila, ten czas, w której będzie można kontynuować tę niezmiernie ważną dla nas kwestię po wyborach. Dodatkowo proszę zwrócić uwagę na to, że o tych zmianach mówią wszystkie ugrupowania – tu nie ma opozycji. To jest ta chwila, w której głos społeczeństwa został zauważony. Trzeba działać.

  • Ale czy jeden Murawa uzdrowi służbę zdrowia?
  • No i tu właśnie jest problem. Dlatego zachęcam wszystkich w całej Polsce do wyszukania na listach wyborczych specjalistów, lekarzy, ludzi, którzy mają kontakt z realnym życiem i tak samo jak pacjenci, każdego dnia, zderzają się z absurdami niewydolnego systemu. Gdyby do Sejmu trafiło np. 30 – 40 lekarzy, to my się już tam zorganizujemy, zadbam o to. W kwestiach zdrowia polityka ideologiczna i światopoglądowa nie powinna dochodzić do głosu – to bardzo niezdrowe. 

  • A co będzie z pacjentami, kiedy lekarze trafią do Sejmu?
  • Nie wypowiem się za innych kolegów, ale ja od pierwszego dnia, w którym podjąłem decyzję o starcie, podjąłem też decyzję o tym, że nie zrezygnuję z pracy zawodowej. Wielu lekarzy, którzy aktualnie zasiadają w Sejmie tak robi. Dla lekarza rezygnacja z wykonywania zawodu na rzecz bycia posłem, wiąże się z utratą prawa wykonywania zawodu. Wczoraj w trakcie spotkania live, które przeprowadziłem na swoim kanale w serwisie Facebook, padały pytania dotyczące tej kwestii. Więc jeszcze raz podkreślam, nie zrezygnuję z pracy zawodowej – ja to kocham. Pojawiało się też drugie pytanie w tym zakresie, dotyczące kwestii uposażenia poselskiego. Nie przyjmę uposażenia, wczoraj powiedziałem, że mają je oddać na służbę zdrowia. I to podtrzymuję. Nie startuję do sejmu ani dla pieniędzy, ani dla sławy i splendoru. Startuję, bo chcę zadbać o to, abyśmy my lekarze mogli leczyć.

  • Ma pan 16 miejsce na liście kandydatów. Jak Pan ocenia swoje szanse na uzyskanie mandatu?
  • Tu mamy taką małą zagwozdkę. Codziennie słyszy się, że ciągle te same głowy, ciągle ci sami ludzie, że nic się nie zmienia. Jest to jeden z argumentów ludzi, którzy nie idą na wybory. A ja się pytam jak ma być inaczej skoro od lat, w dniu wyborów działamy schematem. Wchodząc do lokalu wiemy, na który komitet oddamy głos. To jest niepodważalne, a później długopis i stawiamy krzyżyk przy jedynce, dwójce, trójce lub ostatnim kandydacie. Nie bez powodu te miejsca nazywane są miejscami biorącymi. A przecież to jest banalnie proste. Tylko ludzie oddający głos w wyborach ponoszą odpowiedzialność za to, kto siedzi w sejmowych ławach. Suma głosów oddana na listę przekłada się na ilość mandatów. A mandaty obejmują te osoby które dostały najwięcej głosów. Kandydat z 12, 16, 18 najczęściej nie robi kampanii, bo nie ma szans. A ja myślę, że można to wszystko zmienić. Wystarczy tylko mieć świadomość jak to działa. Więc jutro proszę o krzyżyk przy moim nazwisku – bo tylko mieszkańcy decydują o tym kto będzie ich personalnie reprezentować. 

  • Wróćmy do kwestii zdrowia, ma Pan plan naprawczy w głowie, ale skąd na to pieniądze?
  • Te pieniądze są. Mówię o tym nie tylko w kampanii wyborczej. Ilość marnotrawionych w Polsce pieniędzy na rzeczy zbyteczne takie jak WOT, dofinansowywanie telewizji państwowej, jakiś Polskich Fundacji Narodowych, rozgłośni radiowych z Torunia, i wielu innych zbytecznych na tym etapie rzeczy liczy się w miliardach. Proszę mi uwierzyć, ręce mi się trzęsą, jak myślę jakie metody leczenia, jakie zabiegi można było by realizować z wykorzystaniem tych środków. 

Od 10 lat nie dokonano zmian w wycenach procedur medycznych. Te wyceny są mniejsze 3, 4-krotnie od tego ile są warte w krajach Europy. Z tych pieniędzy utrzymują się polskie szpitale. 80% tych pieniędzy zarządzający muszą zarezerwować na płace, z pozostałych 20% opłacają rachunki, koszty remontów, leki i wszystkie środki niezbędne do leczenia operacyjnego. Dziwi Państwa zadłużenie polskiej służby zdrowia? Mnie już nie. Dodając do tego absurdalne rozliczenia ryczałtowe, zakładające, że szpital może wykonać tyle a tyle, takich a takich, zabiegów, dochodzimy do sedna problemu kolejek i oczekiwania na zabiegi planowane. 

I jeszcze jedna kwestia, nadwykonań. Szpital musi realizować ryczałt w widełkach 96 – 102% jeśli wykona mniej, ryczałt jest pomniejszany, jeśli wykona więcej… NFZ nie zapłaci mu za to. I długi rosną.

  • Mówił Pan o tym głośno w trakcie kampanii, poruszał Pan też kwestię leczenia onkologicznego. Jak pan myśli czy te informacje przekonały wyborców?
  • Mam taką ogromną nadzieję. Mój spot wyborczy Primum non nocere – po pierwsze nie szkodzić, obejrzało tylko w sieci FB ponad 80 tysięcy osób. Ta sentencja przypisywana jest lekarzom. Myślę że powinna również obowiązywać polityków i ludzi zajmujących się polityką.  Nie podejmowanie działań, odwracanie się od problemów, zasłanianie się linią partyjną w kwestiach zdrowia Polaków jest działaniem na naszą szkodę. I z tym trzeba skończyć natychmiast. Starałem się, aby moja kampania niebyła wypudrowana i napompowana, ona pokazywała prawdę bez upiększeń. Mam nadzieję, że mieszkańcy wielkopolski to zauważyli.

  • Dziękuję za rozmowę
  • Ja też bardzo dziękuję i proszę czytelników portalu o to by poszli na wybory – głosy nieoddane też wpływają na wynik wyborów. Wzmacniają najsilniejszych, osłabiają najsłabszych.
Artykuł finansowany ze środków KKW Koalicja Obywatelska Po,Ni PL zieloni