Nietypową sytuację opisuje portal OSPpl. Dawid Olszewski z OSP Poznań-Głuszyna był w czwartek umówiony do znajomej fryzjerki na strzyżenie. Gdy ta była w połowie pracy nad jego nową fryzurą, w telefonie strażaka rozbrzmiała syrena alarmowa.
Mężczyzna nie wahał się ani chwili – fryzjerka zdążyła jedynie ściągnąć pelerynę ochronną i dosłownie zdmuchnęła ścięte włosy, a strażak udał się na zbiórkę.
Okazało się, że wezwanie dotyczyło pozostawionego bez dozoru ogniska w lesie. Dopiero po akcji strażak mógł wrócić na dokończenie strzyżenia.
Jak się okazuje, to nie pierwszy raz, gdy Dawi Olszewski znalazł się w takiej sytuacji. Już wcześniej zdarzało się, że przerwał strzyżenie, by wyjechać do wezwania. Jak przyznaje, fryzjerka nie dziwi się już, gdy w połowie wykonywania usługi słyszy syrenę, a klient decyduje się wyjechać ze zrobioną jedynie częściowo fryzurą.