O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Do tragedii doszło w marcu 2017 roku, gdy Szymon B. po przegranej w grze komputerowej wpadł w furię i rzucił dwuletnią córką swojej żony o futrynę. Dziecko uderzyło głową, co spowodowało poważny uraz, który kilka dni później doprowadził do śmierci Liliany. O zdarzeniu wiedziała matka, która jednak przez długi czas nie poinformowała o tym badających dziecko lekarzy, którzy starali się ustalić przyczynę złego stanu zdrowia dziecka.
Siniaki u dziecka matka tłumaczyła „słabą krzepliwością krwi”, a lekarze nie znając okoliczności zdarzeń nie podejrzewali, że zły stan zdrowia dziewczynki ma związek z poważnym urazem głowy. Gdy zdiagnozowali problem, a matka opisała zdarzenie, było już za późno na ratunek – dziewczynka zmarła podczas operacji.
Szymon B., ojczym dziecka, odpowiadał za zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym, znęcania się fizycznego i psychicznego, a także podania żonie substancji psychotropowych. Prokuratura uznała, że Angelika B. zataiła informację o przebiegu zdarzeń i możliwych obrażenia, przewidując możliwość pozbawienia dziecka życia i godząc się na to.
W grudniu 2018 roku sąd pierwszej instancji wydał wyrok w sprawie. Mężczyźnie zasądzono karę 12 lat pozbawienia wolności, a jego żonie karę 2 lat pozbawienia wolności. Dla Szymona B. to maksymalna kara, jaką mógł otrzymać za pobicie i znęcanie się nad dzieckiem. Wobec kobiety zastosowano niższy wymiar kary – za nieudzielenie pomocy – z uwagi na fakt, że ostatecznie powiedziała lekarzom co spowodowało uraz u dziecka.
Prokuratura odwołała się od wyroku domagając się, by rodzice odpowiadali za zabójstwo dwulatki. Sąd Apelacyjny odrzucił jednak argumentację prokuratury. Szymon B. od czasu zatrzymania przebywa w areszcie, natomiast wobec jego żony uchylono areszt.