Zabójstwo żony, znieważenie zwłok, celowe doprowadzenie do wybuchu w kamienicy na Dębcu i wypadku drogowego – jest akt oskarżenia przeciw Tomaszowi J.

Poznańska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw Tomaszowi J., który oskarżony jest m.in. o zabójstwo żony, znieważenie jej zwłok oraz doprowadzenie do wybuchu w kamienicy na Dębcu przy ul. 28 Czerwca 1956 roku, w wyniku którego zginęły 4 osoby, a 9 zostało rannych. Prokuratorzy dołączyli także inny badany wątek – zdaniem śledczych w styczniu 2018 roku mężczyzna miał celowo doprowadzić do wypadku samochodowego, w którym poważne obrażenia odniósł jego 11-letni syn.

Do wybuchu w kamienicy przy ul. 28 Czerwca 1956 roku doszło w godzinach porannych 4 marca 2018 roku. Jak ustalili śledczy Tomasz J. miał celowo odkręcić rurę doprowadzającą gaz do kuchenki w mieszkaniu swojej żony, Beaty J., uwalniając gaz, co ostatecznie doprowadziło do wybuchu. W zdarzeniu zginęły 4 osoby, a 9 zostało rannych. Prokuratura uznała to za usiłowanie zabójstwa 34 osób, które także przebywały w tym czasie w budynku.

Kamienica częściowo uległa zawaleniu, a ostatecznie musiała zostać całkowicie rozebrana. Mieszkańcy stracili swój dobytek, a nowe lokum zapewniło im Miasto Poznań, natomiast pomocy udzielili również mieszkańcy Poznania i okolic, organizacje charytatywne, prywatne firmy i stowarzyszenia.

Jak ustalili śledczy, Tomasz J. doprowadzając do wybuchu chciał zatrzeć ślady wcześniejszego przestępstwa – zabójstwa swojej żony, którego miał dokonać wieczorem lub w nocy. Mężczyzna zadał kobiecie kilkanaście ciosów narzędziem ostrokrawędzistym, ostrokończystym w klatkę piersiową. Następnie miał okaleczyć zwłoki Beaty J.

Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, która miała dotrzeć do ustaleń śledczych, Tomasz J. odciął żonie głowę, a na czole wyrył nożem litery „ZKA”, które prawdopodobnie miały ostatecznie stworzyć napis „za karę”. Mężczyzna miał również m.in. rozciąć narządy rodne kobiety.

Prokuratura dołączyła do sprawy jeszcze jeden wątek. Dwa miesiące przed wybuchem, 1 stycznia 2018 roku, Tomasz J. jechał samochodem ze swoim 11-letnim synem. W pewnym momencie prowadzony przez niego pojazd zjechał z drogi i z duża prędkością uderzył w drzewo. W wypadku poważnie ucierpiał chłopiec, natomiast mężczyzna nie odniósł poważniejszych obrażeń. Dziecko przez kilka miesięcy przebywało w szpitalu, a następnie zostało poddane intensywnej rehabilitacji. Terapia nadal trwa, a chłopiec ma m.in. uszkodzony kręgosłup.

Beata J. od momentu wypadku podejrzewała, że mąż celowo doprowadził do zdarzenia w akcie zemsty po tym, jak poinformowała go, że chce złożyć wniosek o rozwód. Kobieta miała m.in. wynająć prywatnego detektywa, by zebrać na to dowody, a także złożyć doniesienie na policję.

Po wybuchu śledczy ponownie przyjrzeli się sprawie. W akcie oskarżenia złożonym przez prokuraturę do sądu przyznano rację podejrzeniom kobiety. Tomasz J. oskarżony jest również o spowodowanie wypadku drogowego poprzez umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym w wyniku którego ciężkich obrażeń ciała doznał jego syn Kacper J.

Jak poinformowała prokuratura, Tomasz J. odmówił składania wyjaśnień w sprawie. Zlecona obserwacja sądowo-psychiatryczna wykazała, że w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów był poczytalny i może odpowiadać za nie przed sądem.

Od 29 marca 2018 roku mężczyzna przebywa w areszcie. Za zarzucane mu czyny grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.