Prokuratura zarzuca Maciejowi M., że swoją hodowlę prowadził nielegalnie, zarejestrowaną jako cyrk. W połowie 2017 roku na jej teren weszła policja, przedstawiciele inspekcji weterynaryjnej, działaczy organizacji prozwierzęcych oraz – na prośbę policji – przedstawiciele poznańskiego zoo.
Osoby, które tam były mówią o fatalnych warunkach, w jakich przebywały zwierzęta oraz ich bardzo złym stanie zdrowia. Potwierdzają to także m.in. nagrania, zdjęcia i opisy weterynaryjne. Zabezpieczono około 300 zwierząt 82 gatunków, w tym m.in. tygrysy, rysie, antylopy, lamparty oraz pumy. Jak zauważają przedstawiciele fundacji Viva, większość ze zwierząt należała do gatunków chronionych i niebezpiecznych.
Zwierzęta zostały rozlokowane w ośrodkach w całej Europie, m.in. w poznańskim zoo.
Prokuratura postawiła właścicielowi hodowli 19 zarzutów, w tym m.in. znęcanie się nad zwierzętami, fałszowania dokumentów w tym np. umów sprzedaży zwierząt oraz certyfikatów międzynarodowych, nielegalnego handlu zwierzętami, a także stowarzenie zagrożenia dla pracowników hodowli oraz okolicznych mieszkańców.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Podczas dzisiejszej rozprawy złożył wyjaśnienia. Jego zdaniem, zapewnił on odpowiednie warunki zwierzętom.
W sprawie oskarżono również Łukasza Ch., który odpowie za zarzuty podrobienia dokumentów sprzedaży zwierząt. Mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze. Postępowanie w jego sprawie toczyć się będzie oddzielnie.