Debatowali o hałasie i odszkodowaniach lotniska Poznań-Ławica

Czy poznańskie lotnisko, obsługujące rocznie około 2-2,5 mln pasażerów powinno płacić odszkodowania za hałas równe tym, które płaci o wiele większe, obsługujące rocznie 18 mln osób warszawskie lotnisko Okęcie? Czy wartość nieruchomości wybudowanej, gdy lotnisko już istniało rzeczywiście spadła z uwagi na swoje sąsiedztwo? To tylko część pytań, które padły podczas debaty władz lotniska z przedstawicielami władz miasta Poznań, gmin sąsiadujących z poznańskim portem oraz mieszkańców objętych Obszarem Ograniczonego Użytkowania.

Kwestia odszkodowań za hałas wypłacanych przez Port Lotniczy im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu jest tematem, który regularnie powraca na czołówki gazet i wciąż budzi dużo kontrowersji.

Do tej pory poznańskie lotnisko wypłaciło już około 80 milionów złotych odszkodowań za hałas spowodowany swoją działalnością. To jednak nie koniec, ponieważ kolejnych spraw może być nawet 2 tysiące. Jednorazowe odszkodowanie to około 60 tysięcy złotych, ale niektórzy otrzymują je podwójnie, za dwie różne kwestie – spadek wartości nieruchomości oraz w związku z poprawą akustyczną zabudowy.

Lotnisko choć samo wnioskowało o wytyczenie Obszaru Ograniczonego Użytkowania i nie uchyla się od płacenia odszkodowań, to wielokrotnie zwracało uwagę na wątpliwości co do zasadności niektórych z nich, a także rozliczenia wypłaconych środków. O sprawie pisaliśmy m.in. w marcu.

We wtorek, 28 maja, odbyła się debata z udziałem prezesów poznańskiego portu lotniczego Ławica, a także przedstawicielami władz miasta, władz gmin ościennych, które sąsiadują z lotniskiem oraz mieszkańcami okolicy.

Dyskusję rozpoczęła mieszkanka Przeźmierowa, która stwierdziła, że „od młodzieńczych lat czuje dyskomfort związany z nadmiernym hałasem emitowanym przez startujące i lądujące samoloty na poznańskim lotnisku”. Zauważyła, że mieszkańcy skarżą się m.in. na duże wibracje budynków oraz jeszcze bardziej uciążliwy hałas w nocy.

Prezes Bykowski wskazał, że obszar, o którym wspomniała przedstawicielka mieszkańców, czyli os. Ptasie, stale się rozwija, co wskazuje, że warunki prawdopodobnie nie są takie złe. Zauważył również, że na tym terenie powstało jedno z najlepszych przedszkoli. Ostatni argument próbował zbić obecny na spotkaniu wójt Przeźmierowa, który wskazał, że placówka powstała jeszcze przed utworzeniem Obszaru Ograniczonego Użytkowania.

Mieszkanka Przeźmierowa, która posiada dwa mieszkania – jedno w strefie ograniczonego użytkowania, a drugie na os. Rubinowym zaznaczyła, że loty nocne są jej zdaniem na tyle uciążliwe, że „czuje się jak na wojnie”.  Wójt Przeźmierowa zauważył jednak, że w rejonie Przeźmierowa poziom hałasu mieści się w normach prawa, czyli 50 decybeli w nocy.

Podczas debaty podkreślono także m.in., że formalne utworzenie strefy nie sprawiło, że nagle hałas się zwiększył, a lotnisko istnieje na Ławicy od 100 lat, natomiast rozwój takiego miejsca jest czymś naturalnym, z czym muszą liczyć się osoby postanawiające budować się i przeprowadzać na te tereny.

Władze lotniska po raz kolejny wskazały, że sama strefa Obszaru Ograniczonego Użytkowania nie stanowi problemu, ponieważ każdy port lotniczy jest świadomy takich konsekwencji. Co więcej, planując rozwój portu uwzględniono także koszt związany z odszkodowaniem i wnioskowano o wytyczenie OOU. Podkreślono jednak, że zjawisko urosło do skali, która budzi poważne wątpliwości.

Prezes Wiatrowski przyznał, że mieszkańcom należą się odszkodowania, a lotnisko stale prowadzi badania dotyczące hałasu od momentu, gdy przestało ono być lotniskiem wojskowym. Port nie zgadza się z biegłymi sądowymi, którzy przy wycenie działek brali pod uwagę warunki użytkowe. Zdaniem przedstawicieli lotniska, doszło do złej interpretacji prawa, ponieważ nie doszło do spadku wartości nieruchomości.

Badania i rankingi wskazują, że mieszkania w rejonie lotniska potrafią być droższe niż te w centrum miasta. Nie odnotowano również spadku cen od momentu utworzenia OOU.

Wskazano również m.in. na fakt, że choć Ławica jest lotniskiem, które obsługuje około 2-2,5 mln pasażerów to ponosi koszty odszkodowań niemal równe tym, które wypłaca także zlokalizowane w mieście warszawskie lotnisko na Okęciu, obsługujące około 18 milionów osób rocznie i realizujące więcej połączeń. Zdaniem poznańskiego portu, skala zjawiska odszkodowań w stolicy Wielkopolski jest „przerysowana”, tym bardziej, że w okolicy lotniska w Poznaniu mieszka około 10 tysięcy osób, a w rejonie warszawskiego Okęcia – 20 tysięcy ludzi.

Prezes Wiatrowski dodał również, że w związku z tak wysokimi odszkodowaniami koszt inwestycji, jaką była rozbudowa lotniska wzrósł o wiele bardziej, niż przewidywano.

Zastępczyni prezydenta Miasta, Katarzyna Kierzek-Koperska zauważyła, że w mieście powstały kancelarie prawne, które skupiają się tylko na sprawach odszkodowań dla mieszkańców, czyniąc z tego źródło dochodów. O tej kwestii już wcześniej mówiły władze lotniska, które choć podkreślały, że rynek jak najbardziej pozwala na takie działania, to jednak wskazuje to na to, jak mocno napędzana jest skala zjawiska.

Wiceprezydent zauważyła również, że badania wskazują, że o większe niedogodności akustyczne dla mieszkańców stwarza ruch uliczny w Poznaniu niż start i lądowanie samolotu.

Podobnego zdania był obecny na spotkaniu Andrzej Białas, pełnomocnik Prezydenta Miasta Poznania ds. Społeczeństwa Obywatelskiego i mieszkaniec Ławicy, który poinformował, że jego dom znajduje się zaledwie 15 metrów od OOU, gdzie także latają samoloty – zwłaszcza, gdy po oderwaniu od pasa startowego skręcą w kierunku osiedla Bajkowego – jednak o wiele większą uciążliwością jest hałas z Toru Poznań.

„Od 8 lat mieliśmy więcej skarg na Tor Poznań i schronisko, niż na akustykę lotniska. Dla mnie większym problemem są motocykle na Bukowskiej. Start i lądowanie to kwestia kilku minut, a jazda na torze Poznań w weekend to minimum kilka godzin miękki.”

Andrzej Białas, pełnomocnik Prezydenta Miasta Poznania ds. Społeczeństwa Obywatelskiego i mieszkaniec Ławicy

Specjalista z zakresu badania hałasu, doktor akustyki podkreślił, że więcej hałasu emitują samoloty wojskowego lotniska Krzesiny, choć operacji jest tam mniej. Tam poziom hałasu dochodzi nawet do 100 decybeli, czyli do tzw. „progu bólu”.

Władze lotniska wskazały również na fakt, że port na Ławicy sam zaproponował mieszkańcom m.in. Przeźmierowa sfinansowanie poprawy warunków akustycznych. Lotnisko samo chciało wykonać niezbędne prace, jednak ostatecznie wypłacane są pieniądze. Problemem jest to, że mieszkańcy po otrzymaniu odszkodowania nie muszą przedstawiać żadnych zaświadczeń czy faktur, które wskazywałyby na to, że pieniądze zostały wydane zgodnie z przeznaczeniem. Zdaniem lotniska, ta kwestia także powinna zostać uregulowana.

Wiceprezydent Kierzek-Koperska podkreśliła także, że propozycje przeniesienia lotniska nie mają uzasadnienia ekonomicznego, gdyż miasto nie posiada środków na budowanie portu od podstaw. Co więcej, mieszkańcy oczekują rozwoju lotniska i kolejnych połączeń. Zaznaczono także, że przeniesienie portu to jedynie przeniesienie problemu w inne miejsce, a także, że nie ma możliwości wybudowania tego typu obiektu, który nie emitowałby hałasu.

Debatę zakończono zapewnieniem o dalszych rozmowach i poszukiwaniu rozwiązań dla problemu.

 

autorka: A. Karczewska