Pierwsze oznaki problemu suszy, drugi rok z rzędu, były widoczne jeszcze w marcu. Najmniej deszczu spadło wtedy w regionach południowych i centralnych. Miejscami na Kujawach oraz Warmii i Mazurach w kwietniu opady nie przekraczały 0,1 mm. IMGW podaje, że np. na Mazowszu średnio co roku w pierwszych 20 dniach kwietnia suma opadów wynosi 25 mm. W tym roku było to zaledwie 1,6 mm.
Z raportu IUNG wynika, że suszę w uprawach zbóż jarych odnotowano w czterech województwach na powierzchni 0,64 proc. gruntów ornych. Z kolei w uprawach zbóż ozimych dotyczy ona 0,3 proc. gruntów w tych samych województwach.
Turbulencje pogodowe mogą jeszcze pogłębić szacowane straty rolników. Mimo nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach od suszy, ten system nie działa. Rolnicy narzekają ze stawki są dla nich zbyt wysokie, nawet z dopłatą 60 proc. z budżetu państwa.
– Są to ubezpieczenia bardzo drogie i w związku z tym rolnik sobie kalkuluje, czy utrata dochodu 30 czy 40 proc., czy ubezpieczenie od suszy spowoduje, że on na tym nie skorzysta. W związku z tym jedno w drugie wchodzi i rolnicy z tego nie korzystają. Po drugie, jest jeszcze problem z oszacowaniem skutków suszy, bo towarzystwa ubezpieczeń mówią, że winna jest agrotechnika, a rolnik mówi, że susza, więc są spory – mówi Jan Heichel. – Najlepszym rozwiązaniem byłoby zbudowanie systemu satelitarnego, co zapowiada ministerstwo, kiedy możemy określić precyzyjnie stan upraw rolnych na podstawie zdjęć satelitarnych. Niektóre kraje to zaczynają wprowadzać i ten system zaczyna funkcjonować.
Sytuacja na polach i w sadach będzie mieć przełożenie na ceny produktów rolnych i spożywczych. Już teraz ceny warzyw i owoców na rynku są znacznie wyższe niż rok wcześniej. Znacznie podrożały m.in. ziemniaki czy cebula.
– Funkcjonujemy na globalnym rynku. To, że w kilku województwach w Polsce występuje susza, nie musi się przekładać na wzrost cen produktów, bo można je przywieźć z innych krajów. Natomiast jeśli to będzie się pogłębiało w całej Europie, to można się spodziewać wzrostu cen – mówi Jan Heichel.