Bez wózka jest zamknięty w 4 ścianach i zależny od chorej matki. Na nowy brakuje mu jeszcze niecałych 10 tysięcy złotych

Pan Sławomir ma 54 lata i od 20. roku życia ma uszkodzony rdzeń i czterokończynowe porażenie z całkowitym brakiem czucia od mostka w dół, co oznacza, że nie jest nawet w stanie samodzielnie ruszyć palcem. Choć to sprawia, że jest zależny od innych, to stara się jak może funkcjonować w życiu codziennym. Niestety, poczucie względnej “normalności” psuje mu kilkadziesiąt tysięcy złotych, jakie potrzebuje na nowy wózek, który pozwoli mu na… wyjście z domu.

Gdy jako 20-latek uległ wypadkowi i usłyszał diagnozę lekarzy, życie jego i jego rodziny zmieniło się zupełnie. Jeszcze do niedawna sprawny, pełen pomysłów na przyszłość młody człowiek został “skazany” na zależność od innych.

Początkowo musiał walczyć nie tylko z barierami fizycznymi, ale i psychiką – wstydził się wyjść z domu i pokazać w rodzinnej miejscowości. Mieszka w małej wsi w Wielkopolsce, gdzie trudno znaleźć udogodnienia dla osób niepełnosprawnych.

Obecnie opiekuje się nim mama, która jednak z uwagi na wiek i liczne schorzenia ma coraz mniej sił, by zająć się synem.

Przełom w sytuacji pana Sławomira pojawił się wraz z nowoczesnym wózkiem elektrycznym, który pozwolił mu na wyjścia z domu, pomoc mamie, zrobienie zakupów, załatwieniu spraw czy po prostu spotkaniu się z ludźmi.

Wykorzystał swoją okazję, jak nikt inny przed nim w Polsce – jest jedyną osobą w kraju, która przejechała na tym modelu wózka ponad 19 tysięcy kilometrów.

Niestety, po latach użytkowania i licznych naprawach jest mocno wyekslopatowany. Dalsze remonty i serwis stały się nieopłacalne z uwagi na zbyt wysokie koszty.

W praktyce oznacza to, że pan Sławomir znów “utknął” w czterech ścianach w domu. Nadzieją jest nowy wózek, jednak musi on być odpowiednio przystosowany do potrzeb pana Sławomira.

“Musi mieć żyroskopowe sterowanie, umożliwiające przejazd skrzyżowań i skręt z większą prędkością, musi pozwolić na utrzymanie kierunku jazdy na wprost, blisko krawędzi jezdni bez konieczności ciągłej korekty toru jazdy, elektrycznie regulowaną wysokość podnóżków do przejazdu przez krawężniki i progi, wyprofilowane siedzisko z regulacją kąta oparcia, który pozwoli mi dostosować go do potrzeb podczas wielogodzinnego siedzenia, kiedy nikt nie może przesadzić mnie do łóżka. Taki wózek produkuje Otto Bock. “

pan Sławomir

Problemem są fundusze – wózek kosztuje ponad 55 tysięcy złotych. Pan Sławomir i jego rodzina nie posiadają takich środków, dlatego odbywa się zbiórka charytatywna na portalu Siepomaga. Obecni do sukcesu brakuje już niespełna 10 tysięcy złotych. To światełko w tunelu i nadzieja na powrót do względnie normalnego życia i choć częściowej samodzielności.

Liczy się każda złotówka, a zbiórka trwa do 30 marca 2019 roku. Zbiórka organizowana jest na portalu Siepomaga.