Tonął kilka minut zanim udzielono mu pomoc. Proces w sprawie śmierci 10-latka na Termach Maltańskich dobiega końca

Rok więzienia w zawieszeniu, nawiązka dla rodziny i zakaz wykonywania zawodu ratownika – tego domaga się poznańska prokuratura dla trzech ratowników Term Maltańskich, którzy jej zdaniem nie wypełnili swoich obowiązków w pracy, co przyczyniło się do śmierci 10-letniego chłopca. Do tragedii doszło w 2012 roku.

To miała być atrakcja z okazji Dnia Dziecka. 1 czerwca 2012 roku 10-letni Patryk ze Śremu pojechał wraz z klasą na Termy Maltańskie w Poznaniu. Choć nie umiał pływać, to chłopiec bawił się w basenie ze sztuczną falą, który jest przeznaczony dla osób od 13. roku życia i z nieco większym doświadczeniem.

W pewnym momencie zaczął się topić. Zdaniem śledczych, tonął kilka minut zanim którykolwiek z ratowników udzielił mu pomocy. W stanie krytycznym dziecko przewieziono do szpitala przy ul. Krysiewicza, gdzie mimo wysiłku lekarzy, nie udało się go uratować.

Proces w sprawie trwał kilka lat i dopiero wczoraj udało się zamknąć przewód sądowy. Strony wygłosiły mowy końcowe.

Śledczy nie mają wątpliwości, że winę za tragedię ponoszą ratownicy, którzy w czasie tragedii powinni nadzorować sytuację na basenie.

Prokurator i oskarżyciel posiłkowy wskazali m.in. na fakt, że nieumiejący pływać 10-latek został wpuszczony na basen z falą przeznaczonym dla osób kilka lat starszych od niego i z podstawowymi umiejętnościami pływackimi, opuszczanie stanowiska pracy przez ratowników, niedostateczną obserwację basenów przez ratowników, złą organizację pracy na Termach oraz zbyt późną reakcję i udzielenie pomocy po zorientowaniu się, że chłopiec tonie.

W czasie mowy końcowej prokurator stwierdził, że przez kilka lat procesu oskarżeni „nie wyrazili krytycznej refleksji”. Dwóch z nich od początku nie przyznaje się do winy, trzeci początkowo się przyznał, jednak potem się z tego wycofał.

Jeden z ratowników, Stanisław W., usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci i to dla niego Prokuratura domaga się najsurowszej kary, czyli roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, 25 tysięcy złotych nawiązki dla rodziny zmarłego dziecka, 2 tysięcy złotych grzywny, 10-letniego zakazu wykonywania zawodu ratownika oraz poniesienia kosztów procesu.

Dwaj pozostali ratownicy odpowiadają przed sądem za narażenie chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia. Dla nich prokurator domaga się kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, nawiązki w wysokości 10 tysięcy złotych dla rodziny Patryka, grzywny oraz pięcioletniego zakazu wykonywania zawodu ratownika.

Postępowanie w stosunku do nauczycielek opiekujących się grupą dzieci nie skończyło się postawieniem zarzutów. Prokuratura uznała, że w czasie, gdy dzieci bawiły się w basenie opiekę nad nimi powinni sprawować ratownicy, a żadna z osób obserwujących sytuację z boku, poza ratownikami, nie mogła dostrzec tonącego Patryka ze względu na architekturę tego basenu, która ograniczała widoczność z brzegu.

Wyrok w sprawie ma zapaść 12 lutego.