Tomaszowi J., który został uznany za sprawcę wybuchu na Dębcu prokuratura stawia zarzuty zabójstwa pięciu osób, usiłowania zabójstwa 32 osób, znieważenia zwłok swojej żony oraz nieumyślnego spowodowania wypadku, w którym w styczniu 2018 roku poważnie ranny został jego syn.
Obecnie podejrzany przebywa w areszcie, który ma potrwać do 23 grudnia. Prokuratura złożyła już wniosek o przedłużenie aresztowania o kolejne trzy miesiące.
Jak wskazuje Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, śledztwo w sprawie dobiega końca. Powołany zostanie jeszcze biegły z zakresu psychiatrii sądowej, który określi czy w chwili popełnienia czynu Tomasz J. był poczytalny. Jeśli wydanie opinii będzie niemożliwe, możliwy będzie wniosek o obserwację psychiatryczną.
W przypadku, gdy biegły określi, że oskarżony był poczytalny, Tomasz J. odpowie przed sądem za wszystkie zarzucane mu czyny. Przy całkowitej niepoczytalności i prawdopodobieństwie stwarzania zagrożenia dla innych, prokuratura złoży wniosek o leczenie oskarżonego w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym. Z kolei w przypadku częściowej niepoczytalności, kara może zostać odpowiednio złagodzona.
Do tragedii doszło 4 marca 2018 roku. Tomasz J. najpierw zabił swoją żonę, a następnie doprowadził do wybuchu gazu, w wyniku czego zawaliła się część kamienicy. Zginęły kolejne cztery osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych. Budynek nie nadawał się do odbudowy.
Oskarżony usłyszał zarzuty na początku grudnia, jednak odmówił ustosunkowania się do nich oraz składania wyjaśnień. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.