Po wypadku na Słowacji nagrania szaleńczych rajdów Polaków usunięto z sieci. Zachowało się to z żółtym Ferrari

Sprawa polskich kierowców, którzy zorganizowali sobie niebezpieczny rajd na słowackich drogach publicznych, czym ostatecznie doprowadzili do śmiertelnego wypadku wciąż jest szeroko komentowana w obu państwach. Sąsiedzi 57-letniego Słowaka, który zginął przez brawurę Polaków wciąż nie mogą pogodzić się ze stratą. Dla polskich kierowców taki rajd nie był pierwszym, jaki zorganizowali. Choć większość nagrań z ich „wyczynami” z przeszłości szybko zniknęła z sieci, to zachowało się jeszcze jedno, na którym widać szarżę kierowcy żółtego Ferrari z Poznania.

Kierowcy jechali trzema luksusowymi samochodami – Mercedes, Ferrari i Porsche. Rajd był zorganizowany wcześniej, a kierowcy umówili się na jazdę przez Internet.

Sam moment wypadku, szaleńcza jazda i zderzenie czołowe został zarejestrowany przez kamerę jadącego za Polakami kierowcy. Słowacka policja zdecydowała się opublikować nagranie i zdjęcia, by pokazać, czym może skończyć się drogowa brawura.

Niestety, wypadku nie przeżył prawidłowo jadący 57-letni Słowak. Jego sąsiedzi do teraz nie mogą pogodzić się ze stratą. Jak mówią, był to niezwykle dobry człowiek, a w małej miejscowości, z której pochodzi rodzina, znali go wszyscy.

Jeden z sąsiadów mówi, że syn 57-latka, który także był w samochodzie w momencie zderzenia przyznał, że gdyby ojciec nie skręcił w ostatniej chwili w prawo, to zginęliby obaj.

Polska policja przyznaje, że to nie był pierwszy przypadek, gdy ta trójka kierowców wykazała się nieodpowiedzialnością na drodze. Już wcześniej byli wielokrotnie karani za liczne wykroczenia drogowe.

W Internecie można było znaleźć nagrania z „wyczynami” Polaków na innych trasach, jednak po wypadku zostały one usunięte z sieci. Zachował się jeden, na którym widać szaleńczą jazdę żółtego Ferrari na poznańskiej rejestracji, należący do bogatej rodziny z Wielkopolski.