Zostały dwie rozprawy, a przełomu nie było. Co z procesem w sprawie śmierci Ewy Tylman?

W piątek, 13 lipca, w poznańskim Sądzie Okręgowym odbyła się kolejna rozprawa w procesie Adama Z. w sprawie śmierci Ewy Tylman. Mężczyzna oskarżony jest o zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Do końa tego roku mają odbyć się jeszcze dwie rozprawy. Rodzina kobiety nie kryje jednak rozczarowania postępami w procesie.

Sąd planował przesłuchanie sześciu świadków w sprawie. Na sali rozpraw pojawiły się jedynie trzy z wezwanych i trudno ich zeznania nazwać przełomowymi.

Jako pierwszy zeznawał mężczyzna, który miał wykonać badania wariografem na Adamie Z. na zlecenie prokuratury. Jak wyjaśnił, oskarżony odmówił badania, gdy dowiedział się, że nie ma obowiązku mu się poddać.

Świadek zaznaczył, że wcześniej pytania, jakie miały paść podczas testów zostały omówione z mecenasami i że po raz  pierwszy w swojej karierze spotkał się z odmową w sprawie badania wariografem.

Jako drugi zeznania składał kolega Ewy Tylman, który opowiedział w jaki sposób kobieta zwykle zachowywała się po spożyciu alkoholu i że “należała do osób wygodnych”, dlatego zazwyczaj wracała do domu taksówką, a nie komunikacją miejską.

Jako ostatnia przed sądem stawiła się siostra chłopaka kobiety, która powiedziała, że po zaginięciu Ewy dostała od brata sms, że jego partnerka nie wróciła na noc do domu. Kobieta przyznała, że nie pamięta wiele z listopada 2016 roku, ponieważ minęło już za dużo czasu.

Gdy podczas rozprawy przypomniano jej pierwsze zeznania potwierdziła je mówiąc, że rzeczywiście nigdy wcześniej nie widziała koleżanki w takim stanie, w jakim widać ją na nagraniach z kamer monitoringu.

Wyznaczono kolejne rozprawy na 3 października oraz 9 listopada. Rodzina Ewy Tylman nie kryje jednak rozczarowania procesem. Jak mówi ojciec kobiety, przez ponad półtora roku przed sądem zeznawało kilkadziesiąt osób, a nadal nie wpłynęło to na wyraźny postęp w sprawie.

Rodzina i jej pełnomocnicy liczą, że wyrok zapadnie jeszcze w tym roku.