“No to umrze. Każdy umrze, panie” skandaliczna odpowiedź dyspozytora na wezwanie do duszącego się człowieka

Mężczyzna pod wpływem alkoholu zaczyna dusić się własnymi wymiocinami, jego kolega dzwoni po pogotowie ratunkowe, gdzie prowadzi długą rozmowę z dyspozytorami. Gdy się denerwuje i mówi, że kolega umiera, słyszy od dyspozytora, że „każdy kiedyś umrze”.

Do skandalicznej sytuacji doszło w środę, 7 czerwca, w Ostrowie Wielkopolskim. Pan Sebastian dzwonił pod numer 112 chcąc wezwać pomoc do swojego kolegi, który pod wpływem alkoholu dusił się własnymi wymiocinami. Początkowo rozmawia z dyspozytorką z Poznania, która instruuje go, w jaki sposób ma ułożyć duszącego się 60-latka, a następnie po przeprowadzeniu niezbędnego wywiadu, przełącza dalej.

Po ok. 25 sekundach w słuchawce odzywa się kolejny dyspozytor. Zdezorientowany i zdenerwowany pan Sebastian pyta, dlaczego jeszcze raz musi tłumaczyć sytuację od początku i po raz kolejny podaje adres, pod który ma przyjechać pogotowie. Dyspozytor z Kalisza, z którym został połączony, zamiast uspokoić dzwoniącego, zaczyna na niego krzyczeć, co zaostrza atmosferę.

Zgłaszający odpowiada na pytania, ale irytuje się upływającym czasem. Dyspozytor krzyczy, że mężczyzna ma z nim nie dyskutować i „przestać gadać”, tylko odpowiadać na pytania. Zdesperowany pan Sebastian mówi, że 60-latek za chwilę umrze, na co dyspozytor odpowiada „No to umrze. Każdy umrze, panie”.

Oburzony zgłaszający nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, a gdy dyspozytor zadaje kolejne pytanie, denerwuje się po raz kolejny i podaje ponownie adres prosząc o przyjazd karetki. Rozmówca odpowiada „nie drzyj się człowieku” po czym informuje, że wzywa policję do „awanturującego się” mężczyzny.

Po chwili pan Sebastian ponownie połączył się ze 112, gdzie został poinformowany, że karetka już jedzie. Po kilku minutach na miejscu pojawiło się pogotowie, jednak lekarze stwierdzili zgon 60-latka. Chwilę później pojawiła się także wezwana do „awanturnika” policja.

Okoliczności sprawy wyjaśnia teraz policja.