Jest akt oskarżenia ws. kradzieży 8 mln zł w podpoznańskim Swarzędzu

Miał być skok stulecia i 8 milionów złotych do podziału. Zamiast tego Krzysztof W., zatrzymany w Łodzi w połowie lutego, może trafić do więzienia nawet na 10 lat. Poznańska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie głośnego rozboju, informuje tvn24. Wciąż na wolności pozostaje Grzegorz Łuczak, wiceprezes firmy ochroniarskiej, w której pracował fałszywy konwojent.

Prokuratura oskarża Krzysztofa W. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przywłaszczenia mienia o znacznej wartości, informuje tvn24. Podejrzany o pomoc w zbrodni Marek K. odpowie za uczestnictwo w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu przywłaszczenia pieniędzy o znacznej wartości, za co grozi dekada za kratkami. Pozostałe cztery zaangażowane w kradzież osoby zostały objęte aktem oskarżenia, zdaniem śledczych nie działali jednak w zorganizowanej grupie przestępczej – odpowiedzą za pomocnictwo oraz współudział w kradzieży i paserstwo polegające na pomocnictwie w ukrywaniu pieniędzy. Wciąż poszukiwany jest Grzegorz Łuczak, który miał znaczny udział w całym procederze. Co ciekawe, Łuczak był… wiceprezesem firmy ochroniarskiej, w której zatrudnił się Krzysztof W. Teraz Łuczak jest ścigany listem gończym.

Zbrodnia prawie doskonała

Krzysztof W., konwojent, który pracował w poznańskiej firmie ochroniarskiej i ukradł w Swarzędzu 8 mln zł, został zatrzymany przez poznańskich policjantów w Łodzi w sobotę, 13 lutego. Według policji całe zatrzymanie przebiegało spokojnie i bez emocji. Krzysztof W. został zatrzymany jako podejrzany, i w takim też charakterze był przesłuchiwany.

– Został zatrzymany na terenie osiedla domów jednorodzinnych w Łodzi, gdzie mieszkał ze swoją rodziną – informuje Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji. – Mężczyzna aktualnie wygląda zupełnie inaczej: ma normalne włosy, nie ma brody, jest zdecydowanie bardziej szczupły. Z naszych informacji wynika, że poprzedni wizerunek był efektem długotrwałych przygotowań. Przyjmował on suplementy diety, dzięki czemu znacząco przybrał na wadze. W takim stanie zatrudnił się w firmie ochroniarskiej.

O tym, co było dalej, usłyszała w połowie 2015 roku cała Polska. Krzysztof W. przez niemal rok pracował jako ochroniarz, używał jednak skradzionej tożsamości. W pracy nosił rękawiczki, przez co nie zostawiał odcisków palców. Taką ochronę tłumaczył chorobami skóry. W lipcu był na patrolu wraz z dwoma kolegami. Podczas gdy dwaj ochroniarze wchodzili do oddziału jednego z banków w Swarzędzu, trzeci – Krzysztof W. – siedział w samochodzie, a następnie… po prostu odjechał. Samochód potem znaleziono, ale już bez „konwojenta” i 8 mln zł.

Zagadką pozostaje, co stało się z pieniędzmi. Dotychczas zabezpieczono niecałe pół mln zł, czyli niewielką część skradzionej sumy. W działaniach bierze udział jednostka policji zajmująca się zabezpieczaniem majątku powstałego w wyniku działania przestępstw.