30 maja bieżącego roku przed kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa i św. Floriana na Jeżycach zajechał wojskowy transport specjalnego przeznaczenia. Ładunek konwoju był szczególny, a przyjechał aż z Krakowa. Chodziło o pięciometrową figurę Chrystusa, która w przyszłości ma być centralnym elementem tzw. Pomnika Wdzięczności.
Transport, podobnie jak pomnik, wzbudził wielkie kontrowersje. Przeciwnicy podkreślali, że wojsko nie powinno angażować się w transport tego typu obiektów. Zwolennicy z kolei odpierali ataki mówiąc, że pomoc zaoferował Wojciech Fałkowski, wiceminister obrony narodowej.
MON wysłał do transportu żołnierzy z 10. Brygady Logistycznej z Opola, która zapewniła ciężarówkę oraz dźwig do ustawienia figury. Komitet oczywiście nie zapłacił za tę usługę transportową ani złotówki. Kto więc płacił? Państwo – czyli podatnicy. Koszt przewozu figury został wyliczony przez MON na 43,895 tys. zł.
Kwotę tę MON ujawnił po interpelacji posłanki Joanny Schmidt z Nowoczesnej.
– Nie potrafię tego zrozumieć, jak wojsko, które jeszcze niedawno było w tak tragicznej formie, i korzystające z tak nienowoczesnego sprzętu, jak informował Minister Macierewicz w czasie „audytu” rządów PO-PSL, może pozwolić sobie na wydatek rzędu 40 tysięcy złotych za przewóz figury do parafii. Czy to oznacza, że każdy obywatel może teraz skorzystać z armii jak z firmy transportowej? – pyta posłanka Schmidt.