Czy Amazon zabije lokalne spożywczaki?

Amazon to bezdyskusyjny lider sprzedaży internetowej. Ale istnieje segment wart w Stanach Zjednoczonych bilion dolarów, w którym firma notuje mizerne wyniki.  To branża spożywcza. 

Ale bez złudzeń – Amazon nadciąga. I może zabić lokalne spożywczaki w ten sam sposób, w jaki przyczynił się do zamknięcia księgarni. Co więcej, “spożywka” może rozwiązać jeden z największych problemów e-sklepu: marne zyski. W liście skierowanym w 2013 roku do akcjonariuszy CEO firmy Jeff Bezos napisał, że jest gotów rozszerzyć działalność Amazon Fresh. Po latach testowania systemu e-sprzedaży artykułów spożywczych w Seattle. Od wtedy Fresh pojawił się w częściach Kalifornii, Pensylwanii, Nowego Jorku, New Jersey, Connecticut oraz Maryland. 

W Stanach Zjednoczonych Amazon kontroluje 22 proc. e-sprzedaży jedzenia i napojów. Jednak to wciąż bardzo mały rynek. 

Według prognoz jedzenie i napoje sprzedane przez internet w 2016 roku warte będą 33 mld dolarów. To zaledwie 4 proc. całej sprzedaży tych produktów. Jednak do 2021 kwota wzrośnie dwukrotnie. A sprzedaż świeżych jabłek może być kluczem do przyszłości handlowej części Amazona. Nie tylko przyniesie wpływy, ale pomoże sfinansować ogromne koszty dystrybucji i realizacji zamówień. Przywiązanie ludzi do robienia codziennych zakupów przez Amazona zagwarantuje mu częstotliwość transakcji i gęstość siatki odbiorców potrzebne do zwiększenia zyskowności dostaw. 

Zakupy spożywcze generują regularny popyt, dzięki któremu bardziej opłacalne stanie się codzienne wysyłanie ciężarówek do każdej dzielnicy. Ponadto, dostarczanie książek czy zabawek w te miejsca, odbywa się niejako w gratisie. 

Przed Amazonem są na pewno różne drogi rozwoju. Jednak dotychczas konsekwentnie realizował strategię dominowania konkretnych segmentów jeden po drugim. Nawet, jeśli to trwało, kończyło się powodzeniem.