30 marca wyrok usłyszał Piotr L., 22-letni mężczyzna nazwany przed media nożownikiem z Kórnika. W listopadzie 2015 r. kilkudziesięcioma ciosami ranił i do końca życia okaleczył pod Poznaniem przypadkowo wybraną kobietę. Za brutalną napaść, zarejestrowaną przez kamery monitoringu, został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
– Pod niepozorną powierzchownością kryje się okrutny człowiek, który za zdobycie pieniędzy na opłacenie internetu gotów był zabić człowieka – argumentował Piotr Michalski, sędzia prowadzący sprawę. – Zarówno liczba zadanych nożem i pięścią ciosów, jak i wybrana część ciała wskazują na bezpośredni zamiar pozbawienia życia napadniętej przez Piotra L. kobiety. Kiedy oskarżony zdobył pieniądze, wrócił do leżącej ofiary w jednym celu, żeby ją uciszyć, zabić. Z furią i zapalczywością w trzech turach zadał kilkadziesiąt ciosów nożem w głowę. To, że poszkodowana przeżyła, to żadna zasługa oskarżonego, przeszła traumę a wzroku w przebitym oku nie odzyska już nigdy. Co, gdyby oskarżony znów wpadł w tarapaty finansowe? Czy ucierpiałby kolejny człowiek? Oskarżony nie zasługuje na życie w społeczeństwie, musi być od niego izolowany i właśnie to ma na celu kara o charakterze nie tylko nadzwyczajnym, ale i represyjnym, 25 lat pozbawienia wolności.
Czytaj więcej o sprawie w “Nożownik z Kórnika kaja się przed sądem”
Chociaż bliscy ofiary podkreślają, że straconego oka nie zwróci kobiecie żaden wyrok, są zadowoleni z decyzji sądu. Inaczej jest w przypadku siostry przestępcy, Samanty L.
– Dla mnie ta kara jest niesprawiedliwa. To, co zrobił brat jest złe, ale wierzę w drugą szansę dla każdego. Mam nadzieję na obniżenie wyroku i leczenie dla Piotra, są przecież różne ośrodki, odwyki. – mówiła kobieta po wyjściu z sali, nawiązując do wątku uzależnienia Piotra L., podniesionego na pierwszej rozprawie przez obrońcę. – Piotr zarabiał, ale większość przeznaczał na czynsz, również nas wspomagał finansowo. To nie brat działał przy popełnieniu zbrodni, kierowały nim narkotyki, procenty. Każdego z nas by to zgubiło. Kiedyś był bardzo miły, uprzejmy, ale ostatnio wpadł w złe towarzystwo. Brali koledzy, to on nie chciał być gorszy. Mój brat żałuje, ale nikt z nas nie cofnie czasu.
Za namową rodziny Piotra L., przed ogłoszenie wyroku do sędziego Michalskiego trafiło oświadczenie katechety z dzieciństwa oskarżonego. W dokumencie ręczy za dobre zachowanie mężczyzny.
– Był dobrze wychowanym, uczynnym dzieckiem. Był grzeczny dla koleżanek i kolegów. Przez wiele lat był ministrantem w naszej parafii – czytał sędzia.
Wyrok sądu jest nieprawomocny. Piotr L. zostanie w areszcie tymczasowym do 27 maja.