Targi Mustache Yard Sale: modnie i hipstersko

Moda, design, muzyka, zdrowe jedzenie i wiele, wiele więcej – pierwszy dzień targów Mustache Yard Sale za nami. Impreza – bardzo ciekawa i nie mniej hipsterska – po raz pierwszy dotarła do Poznania, wzbudzając wśród mieszkańców naszego miasta spore zainteresowanie.

Dla jednych przerost formy nad treścią, hipsterka i przejaw niezdrowego snobizmu, dla innych objazdowe święto polskiego wzornictwa. Targi Mustache Yard Sale, skupiające niezależnych projektantów ubrań, biżuterii oraz przedstawicieli szeroko rozumianego designu, po raz pierwszy w swojej siedmioletniej historii zawitały do Poznania.

– Do tej pory wydarzenie odbywało się wyłącznie w Warszawie, jednak w tym roku postanowiliśmy trochę powędrować po Polsce – mówi Patrick Deba, jeden z twórców idei targów Mustache Yard Sale. – Mamy za sobą udaną edycję w Katowicach, a także mini targi organizowane podczas festiwalu Audioriver. Poznań jest trzecim miastem w Polsce, w którym nasze wydarzenie odbędzie się w swoim pełnym wymiarze.

Do stolicy Wielkopolski, a ściślej do hali Arena, zjechało ponad 250 wystawców, mających w swojej ofercie produkty niekiedy tak nieszablonowe, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Śmiało można zaliczyć do nich np. biżuterię ze starych talerzy marek takich, jak Bolesławiec czy Społem, których produkcją własnoręcznie zajmuje się Magdalena Ziółkowska.

– Mam tutaj biżuterię i elementy wyposażenia domu wykonane ze starej porcelany – prezentuje swoje stoisko Magdalena Ziółkowska, po czym dodaje: Są to produkty wykonane z recyklingu, ze starej porcelany. Mam swoją pracownię w Warszawie. Pomysł powstał 5 lat temu, a od mniej więcej 2 lat zajmuję się tym zawodowo, sprzedaję swoje wyroby w internecie i na targach. Na przykład na Mustache Yard Sale.

Magdalena Ziółkowska, sama będąca artystką, absolwentką kierunku rzeźbiarskiego na Akademii Sztuk Pięknych, bardzo ceni sobie targi Mustache Yard Sale. Przede wszystkim ze względu na to, że są one miejscem, gdzie z jednej strony spotykają się ludzie kreatywni, utalentowani, z drugiej zaś – różne, często zaskakujące i zarazem inspirujące idee i pomysły. Wszystko to tworzy jedyną w swoim rodzaju atmosferę. To właśnie dla niej w organizację poznańskiej edycji Mustache Yard Sale włączył się Piotr, wolontariusz.

– Zachęciła mnie to, że to bardzo fajne wydarzenie – mówi Piotr. – Chodzi o samą atmosferę. Jest to wydarzenie zrzeszające ludzi z fajnymi pomysłami, robiących fajne rzeczy. Warto, naprawdę warto się tu pojawić. Czuć, że projektanci, którzy się tu wystawiają nie myślą sztampowo, tylko robią coś więcej.

Czy Mustache Yard Sale to czysto hipsterska impreza? – Nie, nawet nie ma tu aż tylu hipsterów – odpowiada Piotr i wyjaśnia: – Przychodzą tu normalni ludzie po to, by poznać trochę inną stronę mody, taką, której nie znajdą w pierwszej lepszej sieciówce. To impreza dla każdego, nie tylko dla hipsterów. Są tu po prostu bardzo ładne rzeczy.

Jest też jedzenie, w tym także tzw. “slow food”: hamburgery z naturalnych składników, ciastka amerykańskie, francuskie makaroniki, a do tego napoje: lemoniady, różne rodzaje kaw i yerba mate. Jeśli więc ktoś zgłodnieje po wielogodzinnym buszowaniu między stoiskami, może śmiało odpocząć i zjeść coś zdrowego i jednocześnie smacznego. Oczywiście pod warunkiem, że nie zniechęcą go ceny. A to często, choć nie zawsze, na Mustache Yard Sale przyprawiają o zawrót głowy.

Czasem jednak pieniądze, które wyda się na targach, mają inne znaczenie niż mogłoby się wydawać, a to dlatego, że mogą spełnić czyjeś marzenia.

– Budujemy szkoły w Ghanie – mówi jeden z członków obecnej na targach Omenaa Foundation, wskazując na koszulki z kolekcji zaprojektowanej marki Aloha from Deer i Kabak. – Jeden z nas, Bartek (pokazuje na kolegę – red.), był w Afryce. Zawiózł dzieciom z jednej z tamtejszych szkół, którym pomagamy, szablony do malowania i poprosił, żeby namalowały swoje marzenia. Te rysunki są na koszulkach i bluzach, które można tu kupić. Cały zysk z ich sprzedaży idzie na pomoc tym dzieciom. Oprócz tego mamy skarpetki inspirowane wzorem afrykańskim, które z których dochód przekazujemy na budowę szkoły w Afryce.

Jak więc widać, “hipsterstwo” nie jedno ma imię. Na targi Mustache Sale Yard jeszcze zdążycie, bo za nami dopiero pierwszy dzień imprezy. Drugi – 18 października – na pewno będzie równie interesujący. Warto wybrać się choćby dla wyrobienia sobie opinii o tym, w sumie nie wiedzieć dlaczego tak różnie odbieranym, przedsięwzięciu.