Poznań z nadwagą (i od-wagą)

„42 jest równe 36” to hasło społeczności dla poznanianek plus size. Mają nadzieję stworzyć z Poznania miasto ponad… rozmiarami. Ubrania noszą XL, czy szanse na powodzenie też mają duże?

Żoliborz, stolica. Lekarze odmawiają wykonania densometrii ważącej 130 kg kobiecie. Powód? Nadmierna tusza. Jak podaje Nasze Miasto Warszawa: „Puszysta pani napisała skargę do dyrekcji ZOZ”.

– Puszysty to jest kotek – ramionami wzrusza Jola Gertner, poznanianka na plusów parę, bo wielkości XL. – Ja jestem gruba.

Z Katarzyną Pihan założyła w Poznaniu inicjatywę dla kobiet o rozmiarze od 42 – Plus Me Project. Zaczęło się wiosną, od MTP i Babiego Targu. Markowe dodatki i conversy za 25 zł? Bez problemu. Ubrania?

– Do rozmiaru 40. Wzwyż już tylko buty – kręci głową Gertner.

Z ciuchobrania, pod rękę z Pihan, wyszła zawiedziona. Na ranę nakleiły plaster Swap Party dla kobiet z nadwagą. Apetyt mają spory, a wymiana odzieży głodu nie zaspokoiła: w marcu 2015 r. zadecydowały o utworzeniu Plus Me Project, lokalnej platformy dla poznanianek „na plus”.

– XXL to koniec, worek na głowę i do chaty – poznanianki twierdzą, że samoocena grubej dziewczyny leci w dół, gdy nie znajduje ubrań w swoim rozmiarze . Duet przekonuje: nadwaga to nie wyrok a moda plus size wykracza poza czerń. Dla niewiernych Tomaszów zorganizowały w Poznaniu i Rogalinie sesję modelek z krągłościami. Jedną z fotografowanych była Paulina Wnuk, blogerka kulinarna, laureatka bloga roku 2012. Kto powiedział, że życie plus nie ma smaku?

– Nie promujemy odchudzania, ale zdrowe życie – twierdzą założycielki Plus Me. I o nie walczą, bardzo dosłownie: fight clubem nazywają Pretorium, gdzie przy brazylijskich judokach ćwiczą kettlebell, w grupie kobiet w wersji od mini do maxi. W myśl fat acceptance zakładają brak związku pomiędzy wagą a sprawnością fizyczną. – Rozmiary 50 i 38 pocą się tak samo.

Ale zarabiają już inaczej. Kobiety z 30-kilogramową nadwagą otrzymują do 9 proc. niższe wynagrodzenie niż ich szczupłe koleżanki, twierdzi Maurice Schweitzer z Uniwersytetu w Pensylwanii. A Ministerstwo Zdrowia wycenia, że z funduszy NFZ-u i ZUS-u na leczenie otyłości idzie ponad 3.5 mld zł rocznie.

– Z nadwagą i niedowagą, ludzie mają te same choroby – o popadających w anemię grubych mówi Gertner. Ci w zmaganiach z tuszą głodówkami zamykają błędne koło – staje waga i motywacja do zmian. – Trzeba dużo jeść, żeby dużo schudnąć.

Winą za falę otyłości obarczają jedzenie XXI w. Duet z Poznania urządził już jedne warsztaty z chemikiem biologicznym, o gotowaniu zdrowym, bez chemii. Koleje w planach.

– Domowy twaróg, masło i granola to 15 kg mniej – przekonują do zamiany produktów z półek sklepowych na własnoręcznej roboty.

Plus Me Project realizuje zatem 2 główne cele Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020: poprawę sposobu żywienia i zwiększenie aktywności fizycznej społeczeństwa. Na walkę z otyłością Ministerstwo Zdrowia przeznaczy 82 mln zł. Za wstęp do Pretorium dziewczyny płacą 10 zł.

– Mają pieniądze. Chcą je wydać – o kobietach z nadwagą opowiada Gertner. Polskie sklepy nie są na target ciężkiego kalibru przygotowane: w Poznaniu funkcjonuje A. R. Moda, internetowe 20inLove i Armadiola z szytymi na miarę ubraniami firmy BBernad. Za pół roku targi mody plus size, Pihan i Gertner z gruntu łódzkiego i warszawskiego chcą przenieść na poznański. – W Paryżu w dziale plus czuję się jak w najlepszym butiku. W Polsce – jak niewygodny sekret do zamiecenia pod dywan.

W 2016 r. ruszą warsztaty do walki z otyłością, 8 w ciągu roku. Efektem będą prowadzone przez uczestników grupy wsparcia. Samopomoc jest też priorytetem duetu z Poznania, jednak nie każda kobieta chce z niej skorzystać. Na propozycję dołączenia do Plus Me Project pada często: „Nie chcą należeć do klubu grubasek”.

– Boję się, żeby kobiety nie myślały, że idziemy na wojnę – wyznaje Gertner. A nie walki pragną – chcą odczarowania mitu skazanej na samotność grubaski. Tworzą w Poznaniu miejsce dla dziewczyn o wspólnych problemach, by te z nadwagą wreszcie powiedziały: „Nie jestem sama. Ja też tak mam!”.