Poznańskie jeziora: przoduje Strzeszyńskie, które jest… czyste?

Klejnotem w koronie wielkopolskich jezior zostało Strzeszyńskie. Przejrzystością wody pokonuje nawet Góreckie, zlokalizowane w Wielkopolskim Parku Narodowym.

– Znajdźcie w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Poznania czystsze jezioro – rzuca wyzwanie Leszek Kurek, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Poznania. – Nam się nie udało.

Nieprzypadkowo mowa jest właśnie o Strzeszynku – jezioro to przez wiele lat uchodziło za sztandarowy przykład tego, jak brudne są poznańskie akweny wodne. Problemem były przede wszystkim zanieczyszczenia płynące rowem złotnickim, a także nielegalne podpięcia kanalizacyjne w okolicy. Z tym wszystkim urzędnicy walczą. Jak widać – skutecznie.

Prozaiczne, czasami zaskakujące: zagrożeń dla wody w Strzeszynku było i wciąż jest wiele. Gwałtowne burze, nielegalne oczyszczalnie, ale i…

– Dziki  – nietypowych „kryminalistów” ujawnia Kurek. – Zwierzęta znajdowały na polach jedzenie i spokój. Zostawiały przetrawiony pokarm, który po ulewach spływał do jeziora.

Nie dziki otrzymują tytuł skrajnych mącicieli ulubionego kąpieliska poznaniaków. Przed rekordowymi upałami nad Strzeszynek ucieka do 5-6 tys. spragnionych ochłody, jak podaje WOŚ UMP. A że Polacy robią wszystko po swojemu…

–  Wędkarze rozstawiają własne toalety, złożone z dwóch opon – o wątpliwie atrakcyjnej konstrukcji opowiada Kurek. – Nieodpowiednie zachowanie jednej osoby wystarczy, by obniżyć czystość jeziora.

Czy skazuje to Strzeszynek na los ciemny i mętny? Specjaliści z WOŚ uspokajają: jezioro ma się świetnie. Pomiary krążkiem Secchiego, pozwalające określić przejrzystość wody, z odmętów wyłaniają 10 najklarowniejszych jezior w Wielkopolsce: Świętokrzyskie w Gnieźnie, Niepruszewskie w Niepruszewie, Dymaczewskie na terenie Wielkopolskeigo Parku Nardoowego, Rusałkę (określoną zbiornikiem „bardzo płytkim”), Bytyńskie w Bytyniu, Biezdruchowo w Pobiedziskach i Lusowskie w Lusowie. Podium zajęły zbiorniki: Góreckie na terenie rezerwatu w Wielkopolskim Parku Narodowym i poznańskie: Kierskie i Strzeszyńskie.

– Mierników chemicznych w głowie nie mam – stwierdza pan Mirosław, stojąc po kolana w wodzie. – Ale nieuzbrojonym okiem jak jest, to widzę. Bywałem nad Rusałką i do jeziora Strzeszyńskiego nie ma porównania.

Do ideału daleko: nie spoczywają na laurach poszukiwacze potencjalnych zanieczyszczeń, w planach jest budowa nowego pomostu i rozbudowa systemu kanalizacyjnego, także w Suchym Lesie. To w przyszłości. A na razie: carpe diem!

– Publikowane są sprawozdania o stanie wód – pan Adam nie widzi problemu w strzeszyńskich eskapadach trzyletniego synka. – A w coś trzeba wierzyć. Dlaczego nie w Sanepid?

„Poznań jest ruiną a jego jeziora nie są w najlepszej kondycji? Bzdura!” – Twierdzą urzędnicy. Nie wierzycie? Wykorzystajcie sierpniowy weekend i przekonajcie się sami!