Jak politycy pieprzyli, chrzanili i mieszali – w kuchni przed Wielkanocą

Zupa chrzanowo-jabłkowa, sałatki aż dwie: jarzynowa tradycyjna i nicejska, pasztet, chleb sodowy, biała kiełbasa pieczona z dodatkiem ziół i czosnku, a na deser pięknie przyozdobione mazurki. Tradycyjnie już SPOT. zaprosił poznańskich polityków na przedświąteczne gotowanie – i tradycyjnie politycy nie odmówili…

Silna reprezentacja przyszła z rady miasta: radny Szymon Szynkowski vel Sek, który jest znany z zainteresowania kuchnią nie tylko teoretycznego, tym razem głównie był siłą pomocniczą dla Klaudii Strzeleckiej i Michała Jana Kosickiego. Oni byli twórcami doskonałej sałatki nicejskiej i pysznego sosu Cumberland. Przewodniczący Grzegorz Ganowicz wspólnie z radną Joanna Frankiewicz zajął się wyrabianiem chleba, radna Urszula Mańkowska była odpowiedzialna za pasztet, Tomasz Lipiński z wielkim znawstwem siekał warzywa na sałatkę, a Tomasz Wierzbicki okazał się mistrzem kręcenia majonezu – i to właśnie ten majonez poszedł do sałatki. Dyskretnie i efektywnie obu panów wspomagała radna Dominika Król.

Przy zupie chrzanowo-jabłkowej dyżurowało dwóch panów z sejmiku: Waldemar Witkowski i Maciej Wituski, a poseł Maciej Banaszak odpowiadał za przygotowanie pysznych pieczonych białych kiełbasek wraz z radną Karoliną Fabiś-Szulc. Niezastąpiony duet każdego gotowania, czyli radni Lidia Dudziak i Michał Grześ, pomagali przy zupie, co nie obyło się bez sporów, jako że radny Grześ jest gorącym zwolennikiem ostrych przypraw – w przeciwieństwie do pozostałych uczestników gotowania. Odmienne poglądy na ostre przyprawy skutkują zazwyczaj wieloma bardzo urozmaiconymi dyskusjami, w zasadzie nawet do końca nie wiadomo, czy politycznymi, czy kulinarnymi, skoro lewica zarzuca radnemu  Prawa i Sprawiedliwości, że zbytnio pieprzy, a on nie pozostaje dłużny zwracając radnym SLD uwagę, że za bardzo mieszają…

Podczas wielkanocnego gotowania nie zabrakło też i prawdziwie dramatycznych momentów: radna Lidia Dudziak na wszelki wypadek skonfiskowała opakowanie pieprzu, trzymając je z daleka od radnego Grzesia – ale ten, po przemyślnej i sprytnej akcji zmylił radną, odzyskał paczuszkę i triumfalnie wsypał lwią część zawartości do zupy. Pozostali kuchmistrzowie czym prędzej rzucili się do próbowania – ale okazało się, że pieprz radnego idealnie podkreślił smak zupy i był dokładnie tym, czego jej było trzeba…

Kolejne dyskusje wywołała ilość chrzanu, którą trzeba dodać do sosu Cumberland – udało się dobrać właściwe proporcje i sos wyszedł bardzo dobry. Smakował także głównej autorce, radnej Klaudii Strzeleckiej.
– Muszę koniecznie zrobić taki w domu na święta – zapowiedziała.

Po zakończeniu gotowania przyszedł czas na próbowanie – bo ostatecznie komu bardziej należą się takie pyszności niż tym, którzy je ugotowali? Wszystkie dania wyszły doskonale, a ich twórcy z prawdziwą dumą częstowali obecnych i zachęcali do spróbowania ich dania, które – naturalnie – było najlepsze…