Katarzyna Szpak: trzeba zaktywizować mieszkańców!

Od 10 lat uczy historii i wiedzy o społeczeństwie w liceum, no i działa społecznie, bo taką ma naturę. – Startowałam do rady miasta w ostatnich wyborach, dostałam 650 głosów i to zadecydowało o moim starcie w wyborach do rady osiedla – wyjaśnia.

Od 18 lat mieszka na osiedlu Starołęka-Minikowo-Marlewo, a przeniosła się tam z Łazarza, co było zwłaszcza na początku, dużym szokiem. Tam zwarta zabudowa, stylowe kamienice i środek miasta, tu dużo zieleni, domy jednorodzinne i daleko do centrum. Ale teraz nie przeprowadziłaby się ze Starołęki nigdzie indziej.

Kandydatka jako radna chciałaby zaktywizować mieszkańców. Bo do tej rady wystartowało w tym roku znacznie mniej kandydatów niż w poprzednich wyborach. Wtedy było 60 chętnych, teraz – zaledwie 20. Najlepiej ich aktywizować, zdaniem kandydatki, poprzez osobiste spotkania, wyjście do ludzi, a nie czekanie, czy ktoś przyjdzie na dyżur, czy nie. Bo na osiedlu jest o co walczyć.
– Brakuje nam miejsc parkingowych wokół pętli tramwajowej – wylicza Katarzyna Szpak. – Wiele osób zostawia tam samochody i dalej jedzie tramwajem. Nie dość, że jest ich mało, to jeszcze ich stan jest fatalny. A tam jest też nasze centrum zakupowe, więc i z tego powodu tych miejsc przydałoby się więcej. Możliwości komunikacyjne są tu bardzo słabe.

Dużą bolączką dzielnicy jest przejazd kolejowy, chociaż taka inwestycja jest poza zasięgiem rady osiedla – jego koszt szacuje się na 70 mln zł. Ale kandydatkę na radną oburza coś innego: że kilka lat temu wydano na projekt tego wiaduktu 900 tysięcy złotych, a ten projekt wkrótce straci ważność. To znaczy, że 900 tysięcy złotych wyrzucono w błoto…

Problemem jest też to, że Starołęka do niedawna była dzielnicą przemysłową i ta historia nadal się daje we znaki mieszkańcom.
– Żyjemy między śmieciami a ściekami – mówi kandydatka. Bo duża część Starołęki nie ma kanalizacji, natomiast między domami mieszkalnymi jest sporo warsztatów, składy złomu, małych przetwórni czy lakierni, które są uciążliwym sąsiedztwem. Z tym także chciałaby walczyć jako radna.
– Staramy się z tym walczyć, by nie wydawano nowych pozwoleń na takie zakłady, prężnie działa stowarzyszenie “Starołęka dziś i jutro” – opowiada. – A także by ktoś kontrolował, czy przedsiębiorca, któremu wydano pozwolenie na przykład na skład złomu nie przekracza dozwolonych ilości, co się nagminnie zdarza.

I wylicza: osiedle Minikowo ma boiska, na Marlewie natomiast go brakuje. Na osiedlu Strzeleckiego przy przystanku nie ma chodników i ludzie muszą się przemieszczać poboczem, a to, przy ruchliwej ulicy, jest bardzo niebezpieczne.
– Takie problemy nie powinny mieć miejsca w dużym mieście, w XXI wieku – uważa kandydatka. – W ogóle osiedla peryferyjne są w mieście traktowane po macoszemu. Mieszkańcy muszą zacząć działać.

Katarzynie szpak marzy się też przedłużenie Wartostrady, najlepiej na dwóch poziomach, na poziomie rzeki i wyżej, wzdłuż ulicy, bo gdyby poziom rzeki się podniósł i zalał drogę przy brzegu, to ta druga byłaby dostępna. No i połączenie Starołęki z Dębcem, które było bardzo wygodne dla mieszkańców tej dzielnicy – stara kładka została rozebrana, ale kandydatka ma nadzieję, że nową uda się zbudować.
Problemem Starołęki jest też dużo terenów nieuzbrojonych, które, po uzbrojeniu, stałyby się atrakcyjnym terenem dla inwestorów prywatnych. Chciałaby także, żeby wreszcie powstało osiedle Portowo, o którego budowie mówi się od lat – i na tym się kończy.
– Jest sporo do zrobienia i ta kadencja to na pewno nie będzie spoczywanie na laurach – podsumowuje Katarzyna Szpak. – Ale przecież pracujemy dla wspólnego dobra.