Katarzyna Napierała: bo Wilda musi być na glanc!

Zdaniem Katarzyny Napierały, urodzonej wildzianki i społeczniczki, współtwórczyni stowarzyszenia WILdzianie i zamiłowanej rowerzystki, pod hasłem “Wilda na glac” kryje się wiele rzeczy, nie tylko ładne szyldy i czyste chodniki. – Transparentność działania rady jest bardzo ważna, zwłaszcza przy tak dużym budżecie – uważa kandydatka.

Katarzyna Napierała jest wildzianką co się zowie: nie tylko od urodzenia mieszka w tej dzielnicy, ale jeszcze w tym samym mieszkaniu! Można więc powiedzieć, że zna problemy dzielnicy od podszewki, a swoją wiedzę o wzbogaciła o rozwiązania podpatrzone we Francji, gdzie studiowała.
– Jestem aktywistką samorządową, byłam przewodniczącą parlamentu studenckiego na moim wydziale, podczas studiów doktoranckich byłam przez dwie kadencje przewodniczącą samorządu doktoranckiego wydziału historycznego, współtworzyłam też stowarzyszenie WILdzianie – wyjaśnia. – To obowiązek społeczny, ale ja to robię też z potrzeby serca i ducha. Bo to mandat zaufania społecznego.

Jest rowerzystką i po mieście najchętniej porusza się na rowerze, ale wcale nie uważa, że cała Wilda powinna zostać od razu zabudowana drogami rowerowymi.
– Musi być dialog społeczny – uważa. – Jest przecież dużo pieszych i samochodów też na Wildzie i z tego też wynikają określone problemy, chociażby z parkowaniem. Miejsc do parkowania brakuje. Ale co do dróg rowerowych, to z pewnością chciałbym, że poprowadzono dalszy ciąg drogi prowadzącej wzdłuż Dolnej Wildy. Ona się urywa przy św. Jerzego rowerów i to jest bez sensu. Dobrze byłoby ją przedłużyć do Królowej Jadwigi, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że to spory koszt.

Katarzyna Napierała chciałaby też zrealizować pomysł, który podpatrzyła podczas swojego pobytu we Francji, bo jak sądzi, bardzo dobrzy by się sprawdził na Wildzie.
– Domy kultury wyglądają tam nieco inaczej niż te w Polsce – opowiada. – Podoba mi się to, co oni tam mają: bardzo wiele ofert zajęć i warsztatów, ale takie praktyczne rzeczy: roboty na drutach, szycie na maszynie, szydełkowanie. To nie taki dom, jak część osób kojarzy z MDK, to zupełnie inny klimat. Chciałabym, żeby na Wildzie było takie miejsce.

Zmienić się też powinno serce Wildy, czyli rynek.
– Powinno tam być więcej ludzi, więcej atrakcji, stragany czynne dłużej – uważa. – A ludzie powinni tam przychodzić na zakupy, bo to wspaniałe miejsce i jest tanio. Zdaję sobie sprawę, że w czasach, gdy wielu ludzi długo pracuje, rynek jest czynny za krótko, ale może dałoby się to rozwiązać w ten sposób, żeby jeden, dwa stragany były dyżurne i czynne dłużej? Może to wyjście.

To jedna z rzeczy, która, zdaniem kandydatki, powinna być rozwiązana już dawno temu. W ogóle, jak uważa, wiele działań radnych osiedlowych mogłoby być robione bardziej rzutko.
– Rada powinna być buforem między mieszkańcami a radą miasta – uważa kandydatka. – Im więcej poświęcimy na to czasu, tym lepiej i tym skuteczniej będziemy mogli lobbować za swoją dzielnicą, a także będziemy mogli na bieżąco obserwować, co radni miejscy robią i co mogą zrobić.

Ale Katarzyna Napierała ma też swoje wildeckie marzenia, chociaż nie zawsze są one realne, o czym doskonale wie. Ale przecież pomarzyć można, prawda?
– Chciałabym, żeby wróciło kino Wilda, chociaż to raczej mało prawdopodobne – wylicza. – I żebym się nie musiała umawiać na spotkania w centrum na fajny obiad czy kawę. Jest knajpka “Suszone pomidory” na rogu Poplińskich i Czesława, ale powinno być takich lokali więcej. I jeszcze oficjalne przejście przez Górną Wildę przy aptece, a nie dopiero przy przystankach, bo i tak wszyscy tamtędy chodzą na szagę…