Grzegorz Popek: Wilda bez smogu i psich kup

“Za cel obieram sobie walkę z psimi kupami i smogiem oraz poprawę wildeckiej infrastruktury” – tak napisał ten wildecki przedsiębiorca we wspólnej ulotce wyborczej kandydatów Nowej Rady Osiedla Wilda.

Jak sam mówi, do kandydowania zmusiło go życie. Oczywiście – życie na Wildzie.
– Pierwszy raz zamieszkałem na Wildzie przy Sikorskiego, zaraz po studiach – opowiada. – Wcześniej, podczas studiów,  mieszkałem w różnych częściach Poznania i po przenosinach na Wildę byłem szczerze przerażony. Pijacy na każdym rogu, brud, zrujnowane chodniki i bramy, do których lepiej  było nie wchodzić. To taka trudna miłość, bo z Wildy się nie wyprowadziłem, tylko przeniosłem z Sikorskiego na Rolną…

W 2012 roku Grzegorz Popek przeprowadził się do centrum dzielnicy, czyli na rynek Wildecki. I to między innymi zadecydowało o jego starcie w wyborach, chociaż w przeciwieństwie do innych członków Nowej Rady Osiedla Wilda, nigdy wcześniej nie działał społecznie.
– To przecież jest ta najlepsza część Wildy, chcielibyśmy, żeby to był salon – tłumaczył. – Jeżdżę dużo po świecie i chcę się podzielić tym, co widziałem, co warto do nas wprowadzić, żeby było lepiej nam wszystkim. Wilda jest dość niezwykłym miejscem, to takie miasto w mieście. Blisko do autostrady, blisko na lotnisko, dworzec jest w dzielnicy, a za rogiem krawiec, szewc, lokalne sklepy. Wszystko w takich klimatach odwrotnych od globalizacji i zakupów w marketach, to miejsce raczej dla miłośników rzeczy lokalnych.  Są tu i starzy wildzianie, w średnim wieku, jest dużo młodzieży i trochę klasy średniej. Gdyby ją wyciąć z Poznania, to mielibyśmy gotowe miasto ze wszystkim, co potrzebne do życia…

Wilda ma co prawda złą sławę wynikającą z jej struktury demograficznej – przed wojną była to dzielnica głównie robotnicza – ale teraz charakter dzielnicy się zmienił, robotniczego charakteru od dawna już nie ma, więc ta opinia jest krzywdząca. Jest tu za to potencjał nowego mieszczaństwa, jak to nazywa Grzegorz Popek. To ludzie, którzy lubią po zakupy chodzić z siatką po sąsiedzku, a nie jeździć samochodem, ludzie czerpiący przyjemność z mieszkania w mieście i korzystający z tego, co miasto im oferuje.

Ale Wildę trzeba poprawić, bo mimo wszystkich zalet brakuje w niej kilku rzeczy: kultury, lokali i przyjemności spaceru po dzielnicy. Kultury nie ma w ogóle, lokali jet mało, a spacer utrudniają samochody i psie kupy.
– Bardzo nie lubię spacerować po Wierzbięcicach – przyznaje kandydat na radnego. – To jest po prostu nieprzyjemne, bo to jest lejek, którym samochody z autostrady wjeżdżają do centrum i z powrotem. A dzielnica nie może być centrum ruchu tranzytowego! Wilda jest też bezpłatnym parkingiem dla osób spoza miasta. Poprzednia rada wydała sporo pieniędzy na chodniki, ale dopóki się nie uporządkuje parkowania, to będą to pieniądze wyrzucone w błoto, bo na nowych chodnikach zaparkują samochody i bardzo szybko znów je zniszczą. Widzę to na przykładzie chodnika przy rynku Wildeckim: wyremontowano go, a po pół roku od remontu płyty są już popękane, bo nadal tam parkują samochody. Problemem jest też to, że auta spychają spacerujących pod ściany kamienic. Co to za przyjemność ze spaceru?

Grzegorz Popek przywodzi przykłady kilku niemieckich miast, na przykład Moguncji, którą dobrze zna. W każdym z nich ruch samochodów w centrum jest ograniczony do komunikacji miejskiej, rowerów, aut dostawczych i należących do mieszkańców.
– To powoduje, że w sobotnie i niedzielne popołudnia ludzie spacerują, chodzą do restauracji, zaglądają do galerii – wyjaśnia. – I tego właśnie na Wildzie nie ma. Ludzie wychodzą z kościoła i pędzą. Nie spotykają się, nie spacerują, nie budują relacji społecznych. Samochody są u nas uprzywilejowane, stanowią oznaką statusu społecznego, i jest to poniekąd zrozumiałe, bo przez ostatnie 25 lat jeszcze się nimi nie najeździliśmy. Jednak trudno jest mi się pogodzić z tym, że,  z powodu polityki ostatnich kilkunastu lat, Poznań jest archipelagiem centrów handlowych, pomiędzy którymi jeździ się samochodami, bo reszta jest zaniedbana i nieciekawa. I mówię to jako miłośnik motoryzacji.

Oczywiście Grzegorz Popek nie ma złudzeń, że uda się to zmienić jednej radzie osiedla.
– To klincz – uważa. – Ale musimy powoli zacząć to zmieniać, licząc się z opinią mieszkańców, bo nie ma już miejsca na więcej aut. Powinna być mądra polityka transportowa i działania w zakresie upiększania miasta, by działać emocjami. Bo kiedy będzie ładnie, wygodnie i bezpiecznie, to ludzie będą chcieli chodzić, nie jeździć.

Na Wildzie, zdaniem kandydata, należy zacząć od solidnej analizy, a później uporządkowania ruchu – na przykład tak jak na Jeżycach, gdzie większość ulic jest jednokierunkowych. Porządek trzeba też zrobić z parkowaniem – Grzegorz Popek jest zwolennikiem Strefy Płatnego Parkowania, bo przy tym rozwiązaniu mieszkańcy nie muszą się martwić, że nie będą mieli miejsc, a opłata jest umiarkowana.

Kolejny problemem do rozwiązania są psie kupy – i tu kandydat proponuje zastosować rozwiązanie, które sprawdziło się w Amsterdamie.
– W 1995 roku Amsterdam był tak samo pełen kup jak Wilda – opowiada. – Brakowało miejsc do wyprowadzania psów. I co zrobili Holendrzy? Rozpoczęli akcje edukacyjną, której towarzyszyło rozmieszczenie wszędzie stojaków z woreczkami i koszy na odchody oraz zorganizowanie licznych psich toalet. A gdy akcja się skończyła, właściciele psów, którzy nie sprzątali po nich, mogli się liczyć z wysokim mandatem. I to poskutkowało, bo teraz nie znajdzie się tam na ulicach ani jednej kupy. Ale rozdawanie ulotek o sprzątaniu, gdy nie ma woreczków i koszy na odchody, nie da zdanego efektu.

Wilda jest też dzielnicą, w której jakość powietrza pozostawia wyjątkowo dużo do życzenia. Powodem są stare piece w równie starych kamienicach, duży ruch samochodów i spora liczba warsztatów i zakładów przemysłowych.
– Gdy dwa tygodnie temu otworzyłem w domu okno, bo była piękna pogoda, tak natychmiast je zamknąłem ze względu na smog – opowiada kandydat. – Program KAWKA jest fantastyczny i my jako nowa rada osiedla będziemy namawiać mieszkańców do udziału w nim. A jeśli już piec musi pozostać, to żeby palili w nim drewnem i węglem, a nie śmieciami i tworzywami sztucznymi. Myślę, że to kwestia edukacji i świadomości – w większości palą czymś takim starsi ludzie, którzy całe życie spalali śmieci i nie zdają sobie sprawy, że plastikowa butelka to trochę co innego niż na przykład ziemniaczane obierki. Akcja edukacyjna mogłaby poskutkować przy wsparciu  kościoła, do którego chodzi większość seniorów.

Grzegorz Popek chciałby też, żeby na Wildzie było miejsce, które sprzyjałoby budowaniu więzi społecznych. Gdzie ludzie mogliby przyjść na kawę, dobry film czy spektakl, gdzie mogliby spędzić ciekawie wieczór poza domem.
– To byłby skok na wyższy poziom – mówi. – Marzy mi się Wilda pełna rowerów, kawiarenek i różnorodności spacerujących ludzi…