Zenon Kubiak: chcę Łazarza trochę innego niż obecnie

Zdecydowałem się kandydować do rady osiedla, bo po prostu chcę mieszkać na Łazarzu trochę innym niż obecnie, takim, gdzie zawsze jest gdzie wyjść wieczorem i gdzie nikt nie będzie się nudził. Obecnie na Łazarzu ludzie mniej więcej w moim wieku właściwie nie mają zbyt wielu możliwości ciekawego spędzenia wolnego czasu. Nieliczne lokale gastronomiczne są zamykane około godz. 20-21, więc nawet nie ma gdzie spotkać wieczorem ze znajomymi.

Moja kampania to głównie spotkania z mieszkańcami. Idę na spacer po Łazarzu, wręczając napotkanym osobom swój program. Czasem wywiązują się ciekawe rozmowy. Wiele osób mówi mi np., że nie mieli pojęcia, że na Łazarzu są jakieś restauracje czy kawiarnie. Uważam, że trzeba to zmienić, a inicjatorem zmian mogłaby być rada osiedla, która zachęciłaby właścicieli lokali gastronomicznych do wspólnych działań promocyjnych. Przecież leży to w interesie nas wszystkich – i właścicieli lokali i mieszkańców. Jak to może wyglądać, widać po inicjatywie „Gołębie inspiruje”. Akurat jako dziennikarz wiem, że bez promocji daleko się „nie zajedzie”. Uważam, że wywołanie u mieszkańców Łazarza nawyku, aby na piwo czy kolację wybierać się nie na Stary Rynek, tylko do knajpki na najbliższym rogu, o wiele skuteczniej ożywi dzielnicę niż ograniczanie się do sadzenia kwiatków czy ustawienia kolejnych ławek na ul. Głogowskiej. Oczywiście to też są potrzebne działania, ale nie oszukujmy się, że ludzie zaczną chętniej chodzić Głogowską, bo będą tu ławki. Myślę, że ludzi raczej przyciągnie klimatyczna kawiarnia lub restauracja niż możliwość siedzenia na ławce i wdychanie spalin samochodów przy dźwiękach przejeżdżających tramwajów.

Oferta kulturalna też jest bardzo ograniczona, a nawet jeśli dzieje się coś ciekawego, wiele osób nie ma o tym pojęcia. Słyszałem głosy, że na Łazarzu organizuje się głównie wydarzenia dla seniorów, bo młodsze osoby nie są zainteresowane, a sam się przekonałem, że to nieprawda. Zapytałem na Facebooku członków Nieformalnej Grupy Łazarskiej, czy byliby zainteresowani przyjściem na spotkanie z grami planszowymi. Reakcja była niezwykle entuzjastyczna – skontaktowałem klub Krąg z fundacją Zagrajmy, która organizuje takie spotkania i udało się – już 11 kwietnia w klubie każdy będzie mógł przyjść i za darmo zagrać w którąś z bardzo wielu gier. Już teraz zapraszam na to spotkanie wszystkich czytelników Codziennego Poznania.

Składam też projekt do konkursu „Centrum Warte Poznania” obejmujący cykl bezpłatnych zajęć zumby, które mogłyby się latem odbywać w parku Kasprowicza koło Areny. Ten pomysł też spotkał się ze sporym zainteresowaniem mieszkanek Łazarza. To nic wielkiego – naprawdę groszowe sprawy, a przecież możemy za jednym zamachem ożywić park, pokazać, że może to być świetne miejsce na spędzenie wolnego czasu w aktywny sposób, a z drugiej to okazja do zintegrowania mieszkańców. Brakuje też podobnych inicjatyw w parku Wilsona, chociaż jest tu przecież muszla koncertowa. Podobnie jak kilku innych kandydatów podzielam opinię, że warto powalczyć o uruchomienie w tym miejscu letniego kina plenerowego.

Szczególnie cieszy też to, że część mieszkańców wzięła sprawy we własne ręce. Mam na myśli m.in. Otwartą Strefę Kultury, w ramach której udało się już zagospodarować jeden z pustostanów na galerię fotografii. To kolejny dowód na to, że na Łazarzu jest dla kogo przygotowywać ciekawe wydarzenia.

Łazarz powinien zmienić swój wizerunek jako dzielnicy brudnej, zaniedbanej i niebezpiecznej. Oczywiście cały czas są tu swego rodzaju czarne punkty, miejsca, które wyglądają jak z trzeciego świata, ale która dzielnica ich nie ma? A Łazarz to przecież także dwa wspaniałe parki, urzekająca architekturą dzielnica Johowa z secesyjnymi kamienicami, bardzo dobre skomunikowanie z centrum miasta, chociaż przydałoby się bezpośrednie połączenie tramwajowe z ul. Półwiejską.

To oczywiście tylko przykłady tego, co chcę zrobić na Łazarzu. Podobnie jak chyba wszyscy mieszkańcy Łazarza podzielam pogląd, że należy, jak najpilniej wyremontować rynek Łazarski. Jeśli tego nie przyspieszymy, za parę lat nikt nie będzie już chciał tu robić zakupów. Uważam, że skoro dotychczasowe starania o tę inwestycję nie przyniosły zbyt wielu efektów, należy wymyślić coś innego – może zorganizować jakiś happening albo zbierać podpisy pod petycją do władz Poznania. Tysiące podpisów mieszkańców to na pewno większy argument niż tylko apel 21 członków rady osiedla.