Katarzyna Strzyż-Sobańska: Naramowice to nie tylko korki!

Mieszka na Naramowicach od 10 lat i zna wszystkie mankamenty tej dzielnicy – także te poza korkami na Naramowickiej i brakiem tramwaju, które często przysłaniają wszystkie inne problemy mieszkańców. Dlatego zdecydowała się kandydować w wyborach do rady osiedla.

– Kiedy się tu wprowadzałam, to te problemy nie były takie wyraziste – wyjaśnia kandydatka. – Ale teraz jest inaczej i to zadecydowało, że startuję.
Katarzyna Strzyż-Sobańska od początku angażowała się w walkę o zachowanie rezerwatu Żurawiniec, kibicowała działaniom radnych osiedla, by  działki wcinające się w las od strony ulicy Jasna Rola i osiedla Łokietka pozostały niezabudowane. Udało się i to wielki sukces społeczników, ale to nie znaczy, że wszystko zostało zrobione.

– To trzeba kontynuować, dlatego chcę się zaangażować w działalność jako radna osiedla Naramowice – tłumaczy kandydatka. – Wiem, że tam się uda zrobić coś fajnego, co mogłoby służyć integracji mieszkańców, na przykład polana piknikowa, miejsce, gdzie mogliby się spotkać i odpocząć. Bo Warta jest trochę za daleko.

Kandydatka zna swoje osiedla jak mało kto, i to na najbardziej podstawowym poziomie: odkąd 10 miesięcy temu została mamą, wiele czasu spędza na spacerach po osiedlu, i to spacerach z wózkiem. Brak chodników i stan tych, które są, budzi jej przerażenie, ale jeszcze większe – brak ładu przestrzennego w dzielnicy. Większość budynków i osiedli wygląda tam tak, jakby całkowicie przypadkowo poupychano na tym terenie mniejsze i większe zespołu kompletnie do siebie nie pasujących budynków.  
– Ta część bliższa Warty budzi większe nadzieje na ład przestrzenny – mówi Katarzyna Strzyż-Sobańska. – Ale tam też mamy bałagan parkingowy i chodnikowy, ulica Rubież nie ma utwardzonej nawierzchni. W dodatku chodniki nie pełnią żadnej funkcji, na przykład te przy ulicy Błażeja. Tam w ogóle nie da się przejść, a co dopiero przejechać wózkiem. Tymczasem tym wąskim przesmykiem przejeżdżają ogromne tiry dowożące materiał do budowania kolejnych bloków. Tego ładu przestrzennego radni osiedlowi powinni pilnować, apelować do władz miasta o koniecznie inwestycje drogowe.

Naramowice często tak bardzo kojarzą się z dwoma komunikacyjnymi problemami: brakiem tramwaju i korkami na Naramowickiej – że zapomina się o reszcie osiedla i tych codziennych problemach, jakie mają mieszkańcy. Zdaniem kandydatki zanim się zacznie budowę nowej wielkiej ulicy może warto byłoby zadbać o te mniejsze, by mieszkańcy mogli przejść z domu do sklepu czy szkoły…
– W części osiedla dróg po prostu nie ma – opisuje Katarzyna Strzyż-Sobańska. – Dojście do jednej z przychodni, do której należy mnóstwo dzieci, to same dziury. W ładną pogodę da się tam dojechać wózkiem, ale jak nie ma pogody, wszystko tonie w błocie. A szkoła? Chodnik przy szkole kończy się równo ze szkołą…

Kandydatka chciałaby też zadbać o przynajmniej częściowe przywrócenie tradycji dawnych Naramowic, tych, które się poznaniakom kojarzyły z doskonałymi warzywami i owocami, świetnym masłem i pięknymi kwiatami.
– Po tej tradycji nic nie zostało, na Naramowicach nie ma nawet rynku z warzywami, nie mówiąc już o miejscu spotkań, centrum dzielnicy – wylicza. – Są za to dzikie parkingi i nielegalne reklamy, a zieleń można znaleźć wyłącznie na obrzeżach osiedla. Chciałabym, żeby Naramowice były osiedlem, które się miło kojarzy, z zadbaną przestrzenią i piękną zielenią. Przecież jesteśmy położeni między rzeką a lasem! Trzeba o to zadbać.

Przydałaby się także droga rowerowa z prawdziwego zdarzenia.
– To też problem, sama chętnie bym jeździła rowerem rekreacyjnie po dzielnicy, ale tu, po Naramowicach, nie ma gdzie – mówi kandydatka. – Ale którędy? A przecież brzegiem Warty mogłaby iść taka piękna trasa. Teraz tam są tylko wydeptane, dzikie ścieżki, którymi nie da się nawet wózkiem dziecięcym przejechać.

Choć trudno w to uwierzyć, to Naramowice nie mają swojego portalu. Owszem, są profile na FB, jest portal i gazetka, ale portal jest związany z czasopismem, nie jest aktualizowany codzienne. Nie ma tam ciekawostek czy o historii Naramowic.
– Chciałabym, żeby dzięki temu też następowała integracja mieszkańców, żeby były zamieszczane ciekawostki,  drobne informacje o życiu na osiedlu, spotkaniach, nawet ogłoszenia, że ktoś chce oddać wózek, a ktoś kanapę – wyjaśnia. – Świadomość mieszkańców Naramowic jest bardzo mała, większość z nich mieszka tu krótko, taki portal pomógłby w budowie tej świadomości. Nie mamy domu kultury, rynku, komunikacji, dróg, chodników, dróg rowerowych i zieleni. Jak w kabarecie Tey – tylko my jesteśmy…