Agnieszka Glapa: na Łazarzu potrzebne są zmiany

Jest współtwórczynią Wirtualnego Łazarza, ale aktywnie działa także przy wielu różnych inicjatywach mających poprawić warunki życia w dzielnicy lub komunikację miejską. Teraz postanowiła wystartować do rady osiedla Św. Łazarz, bo uważa, że jako radna będzie mogła więcej zrobić dla mieszkańców dzielnicy.

– Ja bardzo dużo rozmawiam z ludźmi – wyjaśnia. – To, co chcę zmienić na Łazarzu, to właśnie efekt tych rozmów i moich własnych doświadczeń mieszkanki Łazarza.

W planach jest więc otwarcie parku Wilsona i palmiarni na mieszkańców dzielnicy, bo ludzie właśnie tego sobie życzą.
– Powinno tam powstać kino letnie, koncerty w muszli – wylicza kandydatka. – Żeby ludzie mogli tam przyjść  i mieli co robić. Powinien tam też powstać plac zabaw, bo w tym parku jest bardzo mało atrakcji dla dzieci. Znam grupę mam, które chciałyby, żeby tam powstał plac zabaw. Rozmowy z poprzednią dyrekcją nie dały rezultatów, może rozmowy z nowym dyrektorem będą łatwiejsze.

W dzielnicy powinno być też więcej dróg rowerowych.
– Mam rower, ale nie mam nim gdzie jeździć – wyjaśnia Agnieszka Glapa. – Oczywiście, jest park Kasprowicza, ale on nie jest znowu taki duży, zresztą co, mam jeździć w kółko? Przydałaby się na przykład droga w ciągu Głogowskiej.

Ale, jak podkreśla, to nie inwestycje będą najważniejsze w tej kadencji, lecz inne myślenie o dzielnicy. Robienie rzeczy nie tak kosztownych, ale równie potrzebnych, których do tej pory w dzielnicy brakuje. To znów efekt rozmów z mieszkańcami.
– Na przykład klub Krąg, który cieszy się dużym powodzeniem i na organizowane tam zajęcia dla seniorów przyjeżdżają ludzie także z centrum miasta, bo jest ich niewiele w mieście – mówi. – Ale klub jest trochę na uboczu, ma swoją grupę odbiorców i to stanowczo za mało jak na taką dzielnicę. Może takim miejscem mogłaby być sołtysówka? Gdyby ją miasto przejęło, a chodzą takie słuchy, to byłoby idealne miejsce, także na zbiory muzeum łazarskiego… Bo ta dzielnica ma niesamowitą historię.

Chętnych do przychodzenia na pewno by nie brakowało.
– Do Strefy Kultury Łazarz przychodzi bardzo wielu mieszkańców – podaje przykład. – Ale brakuje informacji o tym, co się dzieje w dzielnicy. Owszem, jest gazetka, ale ona wcale nie jest łatwo dostępna. Wspaniałym źródłem informacji jest Łazarz.pl, ale portal często publikuje relacje z posiedzenia rady czy jakiejś imprezy, a chodzi o to, żeby ludzie wiedzieli przed, a nie po fakcie. Żeby mogli przyjść i wziąć udział w imprezie czy posłuchać, o czym decydują radni. A mało osób w ogóle wie, że może przyjść, nie wie, gdzie zgłosić na przykład dziurę w jezdni czy źle działające światła.

Kłopotem Łazarza jest bezpieczeństwo – dzielnica położona przy dworcu PKP i dużej galerii handlowej, nie wspominając już o targach, generuje przeróżne kłopoty związane z przestępczością czy obecnością bezdomnych.
– Sama to widzę, że galeria i dworzec przyciągają specyficzną publiczność – przyznaje kandydatka na radną. – Bezdomni wchodzą w pustostany, których jest bardzo dużo na Dolnym Łazarzu, zasiedlają je i potem jest problem. Na Głogowskiej przybywa sklepów z dopalaczami, co też przyciąga określony rodzaj ludzi, no i na pewno nie zdobi dzielnicy. Rozwiązaniem byłoby zwiększenie liczby policyjnych patroli w tej części dzielnicy, o co Agnieszka Glapa, jeśli zostanie wybrana radną, zamierza wnioskować. Czy to da efekt – to inna sprawa. Radni obecnej kadencji wystąpili z takim pismem do policji, zaalarmowani narastaniem fali bójek, wandalizmu i kradzieży, a nawet zabójstw. Policjanci im odpisali, że nie ma podstaw do zwiększenia patroli, bo na Łazarzu nic takiego się nie dzieje…

– Potrzebny jest też remont rynku Łazarskiego, poprawa estetyki – zauważa kandydatka. Lata 80. się skończyły, ale jeszcze nie do każdego to dotarło. Słyszę też od lat o przebudowie Kolejowej, ale ciągle tylko słyszę. To strasznie długo trwa! I od lat w dzielnicy są te same problemy – to chyba kwestia złego zarządzania? To także trzeba by było zmienić, ale nie chcę za dużo obiecywać, bo nie wszystko da się zrobić. Nie każda osoba czy jednostka zechce współpracować. To widać na przykładzie parku Wilsona: przez tyle lat były prowadzone rozmowy i nic z tego nie wynikało. A ja chciałabym zrealizować wszystko, czego się podejmę.