Sylwia Stec: nie da się? Na Wildzie da się!

Jej mottem jest proste hasło: „Jak mogę, to pomogę” – dzięki tej zasadzie udało się jej poznać wielu energicznych ludzi, z którymi działa społecznie i z którymi współtworzyła Stowarzyszenie WILdzianie. Ze względu na wiek dzieci często angażuje się w projekty związane z edukacją – marzy jej się wzmocnienie pozycji wildeckich szkół i przedszkoli. Dlatego postanowiła wystartować w wyborach do Rady Osiedla Wilda w ramach 21 osobowej grupy wildeckich aktywistów.

Sylwia Stec wcale nie jest wildzianką od pokoleń.
– Od 7 lat mieszkam na Wildzie i dobrze mi tutaj, a staram się, by było jeszcze lepiej! – śmieje się.

Z wykształcenia i pasji jest kulturoznawczynią – zajmowała się wykluczeniem społecznym i teorią feministyczną, ukończyła również studia z zakresu marketingu oraz Negocjacji i Mediacji. Pracowała w różnych branżach: na uczelni, w służbie zdrowia, mediach, korporacji, a obecnie – w urzędzie miasta, gdzie zajmuje się dialogiem z mieszkańcami oraz negocjacjami.
– Nie jestem jednak typem „urzędnika” – podkreśla. – Mam alergię na urzędniczy marazm i wszechobecne „niedasię”. Staram się wychodzić naprzeciw mieszkańcom i siłą rzeczy, swoimi działaniami rozwalam ten skostniały system od środka.

A czego by sobie życzyła na Wildzie?
– Wybiegu dla psów! – odpowiada od razu, choć zastrzega, że to wcale nie jest najważniejsza potrzeba. Jednak mimo wszystko to spory problem.
– W parku Jana Pawła II jest miejsce, gdzie można spuszczać psy ze smyczy, ale to za mało – wyjaśnia. – Sama mam od niedawna dużego psa przygarniętego ze schroniska, jednak nie puszczam go luzem na nieogrodzonym terenie, bo mógłby przestraszyć bawiące się dzieci. Terenu parkowego nie możemy ogrodzić – wtedy zamiast zieleni będzie w tym miejscu klepisko, tak jak na innych poznańskich wybiegach. Warto podkreślić, że psów na Wildzie jest dużo, dobrze byłoby znaleźć miejsce na wybieg dla psów na terenie, który teraz leży odłogiem. Trwają rozmowy Stowarzyszenia WILdzianie o lokalizacji wybiegu na Wolnych Torach, przynajmniej do czasu, gdy zacznie się tam coś budować, ale wciąż szukamy też innych rozwiązań.
 
A skoro nie wybieg dla psów jest najważniejszy – to co jest? O co chciałaby zawalczyć jako osiedlowa radna? Przede wszystkim o szkoły.
– Mamy trzy szkoły podstawowe w dzielnicy i wszystkie trzy są na samym końcu w rankingach podstawówek, żadna z nich nie ma też specjalnie bogatej oferty zajęć dodatkowych – wyjaśnia kandydatka na radną. – Myślę, że rada osiedla powinna wspomóc wildeckie szkoły, doposażyć je w sprzęt, opłacić dodatkowe zajęcia dla dzieci, ale nie sztampowe „konkursy recytatorskie”, tylko takie, z których dzieci wyniosłyby konkretne umiejętności: warsztaty fotograficzne, kulinarne, informatyczne, konstruktorskie… Warto też pomyśleć o dofinansowaniu wycieczek szkolnych, żeby jeździły na nie wszystkie dzieci, niezależnie od statusu materialnego rodziny. Są jeszcze ferie i półkolonie, do których organizacji rada może się dołożyć – dotąd rada osiedla finansowała tylko półkolonie przy parafiach, co budzi mój sprzeciw, bo takie działania powinny być powszechnie dostępne, a nie uzależnione od kwestii światopoglądowej czy religijnej. Generalnie jestem za zrównaniem szans edukacyjnych wildeckich dzieciaków, bo na Wildzie te różnice społeczne są, niestety, bardzo wyraźne.

Kolejną ważną rzeczą jest Dom Kultury, którego brakuje na Wildzie. Nazwa może być myląca, bo kojarzy się wielu osobom z reliktem przeszłości rodem z PRLu, jednak chodzi tutaj przede wszystkim o miejsce, które stanowiłoby centrum życia społeczno-kulturalnego na Wildzie. Miejsce wystaw, spotkań, występów, koncertów, czy warsztatów. Miejsce, w  którym każdy mieszkaniec Wildy, bez względu na wiek, znajdzie dla siebie coś ciekawego.
– Są fundusze unijne, które umożliwiłyby otwarcie takiej placówki- zapewnia Sylwia Stec. – Zwłaszcza atrakcje dla dzieci i seniorów mogą liczyć na takie finansowe wsparcie. Poza tym  mamy przecież całe zaplecze społeczne na Wildzie: blogerów kulinarnych, panie zajmujące się szyciem i dzierganiem, fotografów, plastyków, animatorów kulturalnych – chciałabym, żeby po prostu ludzie z Wildy mogli pokazać się swoim wildeckim sąsiadom i wspólnie coś zrobić.

Idealnym miejscem na taką placówkę jest budynek Politechniki Poznańskiej przy placu M. Curie-Skłodowskiej – uczelnia chce go sprzedać, miasto mogłoby go przejąć. Czy się uda? Czas pokaże. Ten budynek byłby idealny także dlatego, że jest duży i w jego części można otworzyć hostel, finansujący w pewnej mierze działalność tej placówki. Warto też pamiętać, że pierwotnie w tym gmachu był Dom Starców, czyli z założenia był to budynek użyteczności publicznej dla lokalnej społeczności.

Do rozwiązania jest także kwestia komunikacji. Przede wszystkim chodzi o bariery architektoniczne – najbardziej uciążliwe dla osób niepełnosprawnych i rodziców z wózkami.
– Zawsze podkreślam, że wydostanie się z Wildy z wózkiem to koszmar! – mówi Sylwia Stec. – Choćby spacer do parku Jana Pawła II – trzeba albo nadkładać drogi, albo znosić wózek po słynnych schodach, które po remoncie nadal nie będą miały pochylni dla wózków! Te kwestie koniecznie trzeba jak najszybciej rozwiązać. Wilda powinna być przestrzenią wygodną do życia.

Kolejną przeszkodą są samochody przyjezdnych parkujące na Wildzie dosłownie wszędzie.
– Jesteśmy parkingiem buforowym dla osób pracujących na Starym Mieście – uważa kandydatka na radną – Staromiejska strefa parkowania sprawiła, że wildeckie ulice są zatłoczone, zwłaszcza w części Wildy sąsiadującej z centrum Poznania.
Jak rozwiązać ten problem? Poprzez konsultacje z mieszkańcami i szerszą dyskusję nad strefą parkowania na Wildzie. Bo konsultacje i informowanie o swoich działaniach to kolejna rzecz, którą na Wildzie trzeba poprawić.
– Rada powinna działać transparentnie – mówi Sylwia Stec – Powinien być powszechny dostęp do protokołów sesji, dobrze funkcjonujący portal, regularne raporty z realizacji budżetu i konsultacje społeczne. Przydało by się też więcej miejsc do wywieszania informacji dla mieszkańców – nie wszyscy korzystają z internetu, należy pomyśleć, jak dotrzeć do starszych mieszkańców Wildy. Istotną kwestią jest także siedziba rady osiedla, bo pomieszczenia w szkole, czy salce parafialnej, zdecydowanie się nie sprawdzają. Dom Kultury byłby dobrym miejscem do spotkań z mieszkańcami i jednocześnie punktem informacyjnym.

Pomysłów na Wildę jest jeszcze znacznie więcej – Sylwia Stec jest przekonana, że większość z nich da się zrealizować. Do wykorzystania jest przecież największy budżet osiedlowy w Poznaniu i ogromny potencjał dzielnicy! To mieszkańcy Wildy wraz z radą osiedla powinni zadecydować, jak to najlepiej zrobić.