Mariusz Pohl: na Wildzie powinno być więcej sportu i rekreacji

Jest pasjonatem biegania, pomysłodawcą i twórcą grupy biegowej Wilda Biega, pasjami czyści Wildę z nielegalnych ogłoszeń – i chce zostać radnym osiedlowym, żeby skuteczniej działać w swojej dzielnicy.

Można go spotkać w piątki w parku Jana Pawła II, gdzie Wilda Biega ma swoje treningi, można też przy słupach trakcyjnych MPK i wszystkich innych miejscach, gdzie wiszą nielegalne ogłoszenia. Mariusz Pohl jest jednym z tych wildzian, który regularnie czyści dzielnicę  z tych śmieci, w dodatku wciągnął do tego też żonę i córkę.
– Ludzie tego nie rozumieją, to dla mnie zadziwiające – mówi. – Bo oburza ich zrywanie tych ogłoszeń, a nie fakt, że ktoś je wiesza tam, gdzie nie wolno. Zdarza się, że słyszę argument o tym, dlaczego to robię, przecież czasy są ciężkie, każdy chce zarobić…

Mimo że wiele robi dla Wildy, to jednak nie urodził się społecznikiem. Po prostu któregoś razu się zaczęło…
– Dla mnie samego to zagadka, skąd takie objawienie kilka lat temu – śmieje się.

Jako radny osiedlowy chce walczyć o Wildę czystszą, na której będzie więcej festynów, sportu i rekreacji dla mieszkańców.
– Mieszkam na Wildzie od 30 lat i podoba mi się w niej to, że jest mała, kameralna, można ją obiec w godzinę, bo to dookoła tylko 11 kilometrów – opowiada Mariusz Pohl. – Ale ma też wady. Na takich ulicach jak Przemysłowa czy Robocza jest brudno, nie najlepiej wyglądają też te reprezentacyjne ulice Wildy, Wierzbięcice i Górna Wilda.

Zdaniem Mariusza Pohla rada osiedla powinna tu bliżej współpracować z mieszkańcami, ale też właścicielami budynków i tak jak to jest możliwe, wspierać ich w staraniach o czystość czy przeprowadzenie remontów.
– Rada w ogóle powinna być bliżej mieszkańców – mówi kandydat na radnego. – Byłem na kilku sesjach rady osiedla i tam w ogóle nie było rozmowy czy dyskusji, tylko głosowanie. I termin sesji powinien być wcześniej nagłaśniany, żeby ludzie mogli przyjść i posłuchać.

Oddalenie od mieszkańców skutkuje takimi przypadkami jak budowa fontanny przy rynku Wildeckim.
– 400 tysięcy to za dużo – uważa kandydat na radnego. – W dzielnicy są ważniejsze cele niż fontanna, na które można by wydać te pieniądze. Na przykład oczyszczenie stawu w parku Jana Pawła II, on jest brudny i umiera, a ja przecież pamiętam czasy, gdzie ludzie się w nim kąpali! I warto byłoby zrobić oświetlenie tego parku, bo teraz nie jest tam bezpiecznie, gdy jest ciemno. No i przydałyby się dodatkowe ścieżki rowerowe w dzielnicy, bo jest ich zdecydowanie za mało.

Jako radny Mariusz Pohl chciałby też postawić na sport i rekreację, a także osiedlowe festyny.
– Obecna rada nie wykazuje inicjatywy w tym kierunku, a przecież ludzie nigdzie się tak nie integrują jak przy wspólnej zabawie, konkursie czy w sporcie – uważa. – Wilda Biega jest tego najlepszym dowodem.

W tym roku akcja Wilda Biega chce się skupić na tematycznych biegach na Wildzie, do miejsc, które warto poznać: ciekawych sklepów mających swoją historię, interesujących miejsc, nie zawsze znanych nawet rodowitym mieszkańcom dzielnicy.
– Mamy tu wyjątkowy Dom Herbaty Aromat przy Wierzbięcicach, kręgielnię “Czarna kula”, Lodziarnię Wroniecka z pysznymi lodami – wylicza Mariusz Pohl. – Warto tam zajrzeć, to miejsca bardzo ciekawe.

Uporządkowania wymaga też sprawa parkowania na Wildzie – kandydat na radnego uważa, że mieszkańcy powinni to przedyskutować na którejś sesji rady, a także w ankietach.
– Argumentem za powstaniem Strefy Płatnego Parkowania przemawia niewątpliwie fakt, że Wilda traktowana jest jak parking dla przyjezdnych – wyjaśnia. – Jest blisko centrum, więc wiele osób spoza Poznania przyjeżdża tu samochodem i parkuje, a potem pieszo idzie np do pracy. Mieszkańcy nie mogą zaparkować przed swoimi domami, co zresztą łatwo zauważyć, gdy się przechodzi przez dzielnicę w ciągu dnia: wiele samochodów, które stoją przy ulicach, mają rejestracje właśnie spoza Poznania.

Jego największym marzeniem jest cykliczna organizacja festynu sportowo-rekreacyjnego w dzielnicy.
– Zaprosiłbym zespoły muzyczne, zorganizował konkursy, atrakcje dla dzieci – wylicza. – Ale zrobiłbym to tylko wtedy, gdybym miał jakieś pieniądze ekstra. Bo są ważniejsze potrzeby w dzielnicy…