Urszula Barłóg pamięta swoje osiedle, gdy jeszcze tam nic nie było. No, może niezupełnie nic, bo były domy tych odważnych, którzy chcieli zamieszkać na tym pustkowiu. Ale już całą resztę: kanalizację, drogi, gaz, telefony trzeba było załatwić, a częściowo i zbudować, za własne pieniądze. Ludzie się skrzykiwali, robili, co trzeba, i tak to szło. Wszystko trzeba było umieć zrobić samodzielnie, od dzieci też wymagało się więcej niż dziś.
– To były trudne warunki – wspomina pani Urszula – ale też dzięki temu jestem zaradna i zorganizowana. Bo oprócz pracy społecznej muszę się jeszcze zająć dużym domem i ogrodem.
Radna jest zachwycona swoim osiedlem, bo jest wyjątkowo pięknie położone i malownicze: dolina Cybiny, stawy, niedawno wyremontowane dzięki wysiłkowi Volkswagena, i przepiękne lasy wokół stanowią o uroku Zielińca, Antoninka i Kobylegopola i jest to jeden z rejonów bardzo chętnie odwiedzanych przez poznaniaków. Ale przed radnymi osiedlowymi stoi jeszcze sporo wyzwań.
– Moim marzeniem jest powstanie centrum rekreacji i sportu dla dzieci i seniorów na świeżym powietrzu – mówi radna. Bo mimo że terenów rekreacyjnych na osiedlu nie brakuje, to akurat takiego centrum nie ma. Kolejnym marzeniem była rozbudowa przedszkola, którą Urszula Barłóg zainicjowała – i jest dumna z tego, że się udało. przedszkole już stoi w stanie surowym.
– Jest też sporo spraw bieżących – mówi. – Na przykład drogi rowerowe, na przykład z Kobylegopola do Zielińca i Antoninka. Ta nowa kadencja będzie bardziej widoczna, ponieważ zaplanowaliśmy więcej klinów zielonych, wybudowanie chodników i dróg, bo podczas poprzednich sporo inwestowaliśmy w wyposażenie szkoły i przedszkola, tego tak nie widać na zewnątrz. Oprócz tego zrobiliśmy chodniki i drogi.
Warto dodać, że Antoninek-Zielinice-Kobylepole to dzielnica, w której wielką wagę przykłada się do pięknych ogrodów.
– Od 18 lat prowadzę konkurs Zielony Poznań i co roku dostajemy albo wyróżnienie, albo nagrodę – mówi z dumą radna.
Radna również aktywnie angażuje się w projekt budowy schroniska dla zwierząt na swoim osiedlu – i jest mu przeciwna.
– My chcemy mieszkać w w spokoju – wyjaśnia. – I tak mamy ruchliwą ulicę, a schronisko jeszcze spotęguje ruch i hałas. Ludzie tam też mają działki, przyjeżdżają po spokój i wypoczynek, schronisko by im przeszkadzało. Poza tym są plany budowy dużych osiedli wokół, schronisko znalazłoby się w samym środku. Nie wiem, dlaczego akurat tam? Czy miejsce za miastem nie byłoby lepsze? Uważam, że takie schronisko powinno powstać na skraju miasta.
Radna jest bardzo dumna z kolejnej swojej inicjatywy, wycieczek po Wielkopolsce organizowanych dla seniorów z osiedla.
– To moje dziecko – śmieje się. – Zorganizowaliśmy już 12 wyjazdów całkowicie za darmo, połączone z piknikiem. Chętnych nie brakuje, autokar wypełnia się momentalnie! Zwiedzamy zabytki, kościoły. Mam doświadczenie w takiej współpracy, bo byłam radną Miejskiej Rady Seniorów, współorganizowałam spotkania, sympozja i konferencje na temat seniorów. I te doświadczenia wykorzystuję w pracy w radzie osiedla.
Antoninek-Zieliniec-Kobylepole nie ma, zdaniem radnej, specjalnych kłopotów komunikacyjnych, zwłaszcza odkąd wybudowano wiadukt w Antoninku, chociaż Browarna, zatłoczona w godzinach szczytu daje się mieszkańcom we znaki. Ale za to jest dobra komunikacja miejska.
– Porównując z moimi czasami to jest nawet bardzo dobra – mówi Urszula Barłóg.
Ale przydałoby się osiedlu połączenie z miastem z pomocą tramwaju – tak jak osiedle przy Folwarcznej i Przemysława Antoninek-Zieliniec-Kobylepole miały nadzieję, że tramwaj na Franowo dojedzie także bliżej ich osiedli. Niestety, przeliczyli się.
– Priorytetem było dowiezienie ludzi do centrów handlowych, a nie mieszkańców do centrum Poznania – uważa radna. Teraz chciałaby przypilnować powstania linii autobusowej. Autobus miałby dowozić mieszkańców po wyremontowanej Folwarcznej do tramwaju.
– On musiałby objeżdżać wszystkie osiedla, aż do Szczepankowa – uważa. – Bo inaczej ludzie z dalej położonych osiedli będą przyjeżdżać do nas, zostawiać samochody nam pod domami i przesiadać się na autobus. Tak już się dzieje przy stacji w Antoninku, gdzie ludzie zostawiają samochody i jadą do Poznania dalej pociągiem. Brakuje tam miejsc parkingowych.
Radna uważa, że w dzielnicach dalej od centrum pracuje się trudniej.
– W centrum jest zwarta, jednorodna zabudowa – wyjaśnia. – A u nas są i domki jednorodzinne, i bloki, a z nimi wiążą się zupełnie inne problemy, które trzeba pogodzić.