Dorota Bonk-Hammermeister: rada osiedla powinna poprawiać jakość życia mieszkańców

Zasłynęła protestem przeciwko budowie lądowiska w parku Jana Pawła II, śpiewankami w parku dla wszystkich, którzy lubią śpiewać, a także namiętnym zdzieraniem nielegalnych ogłoszeń z wildeckich słupów. Dorota Bonk-Hammermeister, radna osiedla Wilda, jest kandydatką do rady także w następnej kadencji.

Z wykształcenia, chociaż to także podejście do życia, jest filozofką, z zawodu kiedyś księgowa, dziś specjalistka od promocji. Z zacięciem społecznikowskim.
– Mam takie skrzywienie, nawet gdybym nie była radną i tak bym działała społecznie – śmieje się. – Ale lepiej być radną, bo rada osiedla, w odróżnieniu od stowarzyszeń, ma spory budżet, czyli konkretne, niemałe pieniądze na inwestycje (w tym remonty chodników), choć jest i margines dla fantazji, można coś fajnego dla swojej dzielnicy zrobić.

Dorota Bonk-Hammermeister uważa, że obciążenie samorządów pomocniczych odpowiedzialnością za remont chodników jest zbyt duże.
– Jeśli takie ma być ich główne zadanie, to nie ma to sensu – wyjaśnia radna. – Rady osiedli powinny raczej wskazywać władzom miasta, gdzie i co należy naprawić, a nie przejmować główny ciężar tych napraw. Proszę pamiętać, że my mamy duży budżet, jesteśmy dużym osiedlem, ale przecież są i takie rady, które mają do dyspozycji 200 tysięcy złotych rocznie. Ile one tych chodników mogą wyremontować?

Jaki w takim razie miałby być cel funkcjonowania rady osiedla?
– Rady osiedli powinny działać na rzecz poprawy jakości życia mieszkańców – odpowiada bez wahania radna. – Ale jeśli rada ma rzeczywiście działać dla dobra osiedla, to powinna się z mieszkańcami tegoż osiedla regularnie i skutecznie komunikować. I to na bieżąco: informacja o dokonaniach rady raz w roku, do czego teraz obligują osiedlowe statuty, to zdecydowanie za mało. Dlatego założyłam profil Rady Osiedla Wilda na Facebooku, to bardzo skuteczne narzędzie informacji i komunikacji. Wydajemy też trzy razy w roku gazetkę „Wilda”, której jestem redaktor naczelną. Warto byłoby wykorzystać też dobre pomysły z innych osiedli. Na przykład dyskusje nad budżetem, jakie prowadzi Rada Osiedla Świerczewo. Tam nikt z mieszkańców nie ma wątpliwości, dlaczego pieniądze zostały wydane na to czy na tamto, a jak ma, to może zapytać i radni mu wyjaśnią. Dobrym pomysłem są też małe granty przyznawane przez Radę Osiedla Stare Miasto, które ożywiają kulturalnie dzielnicę.

Bo brak kultury na Wildzie to kolejny problem, który Dorota Bonk-Hamermeister chciałby rozwiązać.
– Moim marzeniem byłoby powstanie Wildeckiego Domu Kultury – mówi. – Miejsca, gdzie mogłyby się spotykać wszystkie pokolenia, które tętniłoby życiem od rana do wieczora. Dzisiaj nie ma gdzie organizować spotkań dla mieszkańców, kółek zainteresowań i miliona innych rzeczy, które się dzieją na Wildzie. Na razie mamy do wyboru jedynie sale wildeckich szkół, których wcale nie ma za dużo i nie zawsze jest je łatwo wynająć na przykład wieczorem.

Centrum kultury na pewno by przyciągnęło wiele osób, zwłaszcza gdyby nie był to typowy dom kultury.
– Formuła placówki musiałaby być zupełnie inna, nowatorska – wyjaśnia. – Doskonale by się na takie centrum aktywności nadawał budynek po Politechnice Poznańskiej.

Świetnym pomysłem była według niej Scena Robocza, czyli scena i sale ćwiczeń dla kilku teatrów alternatywnych, która miałaby się mieścić na Wildzie – tak wymyślił Adam Ziajski z teatru Strefa Ciszy. Niestety, do realizacji tego pomysłu nie doszło, czego Dorota Bonk-Hamermeister żałuje do dziś.
– To nie jest tak, że ludzie na Wildzie nie chcą kultury – tłumaczy. – Po prostu nie ma dla nich oferty.

Wielkim problemem Wildy jest też parkowanie, a właściwie chroniczny brak miejsc, gdzie można zaparkować. Wprowadzenie płatnej strefy parkowania budzi ogromne emocje, Wilda podzieliła się niemal dokładnie na pół: zwolenników i przeciwników SPP jest prawie tyle samo.
– Może niekoniecznie należy do razu wprowadzać strefę – uważa Dorota Bonk-Hamermeister. – Myślę, że warto zacząć od uspokojenia ruchu i pomyśleć o miejscach na parkingi. Nie wierzę, że takich miejsc nie ma i że nie ma sposobu na uwolnienie zapchanych samochodami chodników.
I przypomina, że np. mieszkańcy ulicy Krzyżowej i okolic przez całe lata parkowali swoje auta na parkingu na tyłach szpitala ortopedycznego. Ale gdy parking zamknięto, wszystkie te samochody trafiły z powrotem na chodniki…

Ale najważniejsze są regularne kontakty rady osiedla z mieszkańcami. Nie tylko na dyżurach poszczególnych radnych czy przez internet. Powinny się odbywać regularne, cykliczne spotkania w jednym konkretnym terminie w miesiącu, żeby ludzie z całej dzielnicy wiedzieli, że tego dnia można przyjść i porozmawiać z radnymi o swoich problemach. Bo to lepiej niż cokolwiek innego pomoże przekonać mieszkańców, że mogą mieć wpływ na to, co się dzieje na Wildzie, która przecież jest piękna, ciekawa i jedyna w swoim rodzaju.
– Kto tu mieszkał lub mieszka, ten to wie – podsumowuje Dorota Bonk-Hammermeister. – Wilda jest naprawdę wspaniałym miejscem. Naszym hasłem jest “Wilda – przestrzeń wygodna do życia”. I to chcemy osiągnąć.