Ryszard Zaczyński: radny osiedlowy to nie synekura

Bycie radnym osiedla to duża odpowiedzialność. Ryszard Zaczyński wie o tym lepiej niż ktokolwiek – obecnie jest przewodniczącym zarządu ustępującej rady Starołęka-Minikowo-Marlewo i startuje do rady następnej kadencji.

Dlaczego startuje, skoro już wie, że nie będzie to droga usłana różami? Przez cztery minione lata był członkiem zarządu osiedla i doskonale wie, ile taka działalność może zająć czasu.
– Zrobiłem rachunek sumienia – śmieje się. – Ileś rzeczy wykonaliśmy z ustępującą radą, przyjęliśmy pewien plan działania, ale on się nie skończył…

I radny Zaczyński wylicza: kanalizacja na osiedlu jest wykonana w 95 procentach, więc to już właściwie końcówka i wkrótce całe osiedle będzie skanalizowane.
– Jest jedno miejsce, gdzie są problemy techniczne, chociaż też nad tym pracujemy – wyjaśnia. – Chcę to skończyć i to mnie motywuje do kontynuacji.

Kontynuacja to główne hasło, z którym Ryszard Zaczyński idzie do wyborów. A mieści się w tym kontynuacja prac nad utwardzaniem ulic, rozwojem infrastruktury sportowej i rekreacyjnej na osiedlu i doposażenie szkół.
– Żebyśmy wprowadzili osiedle w drugą połowę XX wieku – mówi wzdychając. Bo tak naprawdę wszystkie te prace to nadrabianie zaległości władz Poznania z ostatnich 30, a może nawet więcej lat…

To widać także w podziale osiedlowego budżetu: z ponad 600 tysięcy złotych około 75 procent dostaje Zarząd Dróg Miejskich na wszelkiego rodzaju prace drogowe.
– Kolejne 15 procent idzie do szkół, przedszkola, a reszta na działalność kulturalną – wyjaśnia przewodniczący zarządu.
Dlatego o inwestycjach, które wprowadziłyby Starołękę, Minikowo i Malewo w XXI wiek, czyli na przykład wiadukt nad torami kolejowymi na przejeździe w ulicy Starołęckiej albo budowę nowej ulicy Romana Maya czy choćby dodatkowego zjazdu ze Starołęckiej do autostrady tylko dla samochodów osobowych rada może sobie tylko pomarzyć.
– Nie mamy środków na tak duże projekty – rozkłada ręce radny. Ale gdyby pieniądze się znalazły, to można byłoby mnóstwo zdziałać, i to nie tylko jeśli chodzi o budowę wiaduktu nad torami w ulicy Starołęckiej. Ci, którzy stoją tam przed zamkniętym przejazdem doskonale wiedzą, jak ułatwiłoby to życie mieszkańcom dzielnicy – chociaż, jak wynika z badań ZDM, połowa samochodów jadących przez przejazd to auta z powiatu. Ale gdyby wybudować nową ulicę Romana Maya też z wiaduktem, to przy okazji odciążyłoby się uliczki osiedlowe, co też jest ważne dla mieszkańców.
– Marzyłoby nam się przedłużenie Wartostrady aż do autostrady – mówi Ryszard Zaczyński. – Miejsce nad brzegiem rzeki jest, chociaż budowa z pewnością nie byłaby ani łatwa, ani tania, bo to przecież teren zalewowy. Ale gdyby się udało to powstałaby jedna z najpiękniejszych tras w całym regionie!

Pomarzyć oczywiście można, być czujnym, by nie przepuścić możliwości rozpoczęcia tych inwestycji, gdyby się pojawiły – to na pewno. Ale na razie radny cieszy się z tego, że udało jej się nawiązać współpracę z Zakładem Lasów Państwowych przy rekultywacji okolic jeziora Czapnica  – to wyjątkowo malowniczy zbiornik wodny, a mało osób, poza tubylcami, w ogóle wie o jego istnieniu. Dzięki tej współpracy jezioro znacznie zyska na urodzie, tereny je okalające również.
Dobrze byłoby, gdyby dało się otworzyć gimnazjum w dzielnicy. Bo teraz dzieci muszą jeździć albo na Głuszynę, albo na Żegrze.
– Wcześniej należeliśmy do gimnazjum nr 24, na os. Bohaterów II Wojny Światowej, to było znacznie bliżej – wyjaśnia radny. Niestety, gimnazjum zlikwidowano, wydłużając mocno dzieciom ze Starołęki, Minikowa i Marlewa drogę do szkoły.
Radnego boli także budynek po kolejnej zlikwidowanej szkole – Zespole Szkół Chemicznych. Uczniowie opuścili go już kilka lat temu i nadal nic się tam nie dzieje.

Problemów na Starołęce więc nie brakuje, pracy dla osiedlowych radnych też. Ale Ryszard Zaczyński nie ma wątpliwości, a przekonali go o tym… wyborcy.
– Może to zabrzmi dziwnie – uśmiecha się – ale gdy przeszedłem się po najbliższym otoczeniu zbierając podpisy, to wszyscy mi otworzyli drzwi, wszyscy chcieli się podpisać i wszyscy życzyli mi powodzenia…