Konflikt w Czapurach trwa

Nie udało się mieszkańcom osiedla w Czapurach dojść do porozumienia z firmą Family House, czyli deweloperem, który zbudował ich domy. Na rozprawie ugodowej, która miała się odbyć w poniedziałkowy poranek, nie pojawił się przedstawiciel firmy.

Przypomnijmy, że konflikt na osiedlu w Czapurach rozgorzał po tym, gdy deweloper zbudował nowe skarpy i mury oporowe, aby rozbudować osiedle. Mieszkańcy twierdzą, że w ten sposób zajął należący do nich teren. W marcu 2014 roku mieszkańcy protestowali przeciwko takiemu działaniu dewelopera podczas odbywających się na MTP targów mieszkaniowych. Tam doszło też do spotkania z Jakubem Pyżalskim, prezesem Family House, które zakończyło się kłótnią.

Wówczas prezes FH zapowiadał, że jest gotów rozmawiać z mieszkańcami, aby rozwiązać ten konflikt. Mieszkańcy twierdzą jednak, że od tamtego czasu żadnego kontaktu z nimi nie było.
– Próbowaliśmy umówić kilka spotkań, podjęliśmy 3 próby kontaktu, proponowaliśmy konkretne grupy mieszkańców w konkretne dni, o konkretnych godzinach, ale żadnej odpowiedzi nie było – tłumaczy Paweł Nowak, przedstawiciel mieszkańców.

Nowak wraz z grupą mieszkańców stawił się w poniedziałkowy poranek w sądzie przy ulicy Młyńskiej, gdzie miało się odbyć tzw. zawezwanie do próby ugodowej… i odbyło się – ale nie pojawił się przedstawiciel dewelopera. Do sądu nie dotarło też pismo, w którym ustosunkował by się on do wniosku mieszkańców. Co będzie się działo dalej?

– Nadal próbujemy szukać pełnoprawnych rozwiązań, czyli dialogu z firmą Family House. Prawdopodobnie będziemy składali pozew grupowy o roszczenia do sądu, w normalnym trybie postępowania, ale mieszkańcy też będą musieli się jeszcze wypowiedzieć, to jest grupa 21 osób – wyjaśniał Nowak tuż po wyjściu z sali rozpraw. – Roszczenia nie są jakieś wyimaginowane, bo mamy wszystkie papiery z urzędów, z wojewódzkiego nadzoru budowlanego. Będziemy się zastanawiać, jak to dalej poprowadzić.

Tymczasem mieszkańcy ulicy Czereśniowej w Czapurach (to ich dotyczy problem ze skarpą) mają kilka innych kłopotów – na ulicy wyłączono oświetlenie tłumacząc to “uszkodzoną trakcją” (według słów Pawła Nowaka). Mieli mieć też utrudniane nawiezienie ziemi w ogródkach.