Drogi i inwestycje okiem lewicy

Kiepskie drogi, brak planowania i… wiceprezydent Kruszyński – to zdaniem kandydatów SLD do rady miasta i sejmiku województwa główne problemy z systemem transportowym w Poznaniu.

Diagnoza, którą postawili kandydaci lewicy do władz samorządowych na piątkowej konferencji prasowej, jest wręcz katastrofalna. Jak wyliczają członkowie SLD, blisko 25 proc. dróg w Poznaniu jest w złym stanie, a z roku na rok pieniędzy na utrzymanie i remonty jest coraz mniej. Dodać do tego należy, że powierzchnia dróg w Poznaniu się powiększa – od 2002 do 2013 roku przybyło Poznaniowi 552 kilometry kwadratowe układów drogowych. W tym samym czasie wybudowano zaledwie kilkanaście kilometrów nowych tras tramwajowych, z czego większość stanowi trasa prowadząca do zajezdni na Franowie. Nie wybudowano także spólnego systemu parkingów buforowych, mimo wielokrotnych zapewnień prezydenta Ryszarda Grobelnego, że system jest w planach.

To tylko jeden z “grzechów”, jakie wytknęli obecnym władzom miasta Tomasz Lewandowski i Waldemar Witkowski z komitetu SLD – Lewica Razem do Rady Miasta Poznania i Sejmiku Województwa Wielkopolskiego.

Kolejnym zaniedbaniem władz miasta są ciągłe opóźnienia w remontach i inwestycjach, zła organizacja przetargów oraz brak koordynacji pomiędzy poszczególnymi miejskimi jednostkami.

– Jeżeli przejrzeć wieloletni plan finansowy miasta i wieloletni program inwestycyjny Aquanetu, to one nie są kompatybilne – podkreśla Lewandowski. W sprawie opóźnień miasto rzeczywiście nie ma się czym pochwalić. Wśród dużych inwestycji drogowych prowadzonych przez ZDM lub spółkę Infrastruktura Euro Poznań 2012 (powołaną do budowy m.in. dróg na Euro 2012) w ciągu ostatnich kilku lat w zasadzie tylko jedna nie była opóźniona – był to wiadukt na Górczynie. Przykłady opóźnień można zaś wymienić łatwo: rondo Kaponiera, wiadukt w Antoninku, ulica Bukowska, Grunwaldzka, ale też przedłużenie trasy PST do Dworca Zachodniego czy też trasa na Franowo.

Zdaniem Lewandowskiego potrzebne jest powołanie specjalnego komitetu, który zająłby się koordynacją wszystkich planowanych oraz przyszłych inwestycji w mieście. Taką funkcję miała przejąć powołana niedawno spółka Poznańskie Inwestycje Miejskie, ale jest ona stosunkowo młodym tworem administracji miejskiej.

Zdaniem lewicowych radnych główny problem leży w sposobie zarządzania inwestycjami.
– Mamy wielu świetnych fachowców, świetnych urzędników średniego szczebla. Natomiast wyżej jest czapa. Jest dyrektor czy prezes i to oni podejmują decyzje. Najczęściej taki dyrektor czy prezes boi się iść z informacją o opóźnieniach do prezydenta, żeby się nie narazić – przekonuje Lewandowski. – To czasami wygląda jak zachowanie dzieci w przedszkolu.

Kto konkretnie jest winny tej sytuacji?
– Pion nadzoruje wiceprezydent Kruszyński. Nawet jak dyrektorzy sygnalizują, że coś jest nie tak, to on mówi, że ma być tak jak on chce i koniec – uważa Witkowski. – W ZDM jest wielu świetnych fachowców, ale oni słyszą u wiceprezydenta Kruszyńskiego, że nie, że ma być tak, jak on chce. Nie liczy się przy tym z opinią fachowców, ale z własnym “widzimisię”.

Lewandowski z kolei uważa, że więcej pracy trzeba poświęcić na poprawę systemu transportu publicznego oraz w małe usprawnienia, które nie są bardzo spektakularne.
– Mamy taką gigantomanię. Łatwiej nam wydać 500 mln zł na jakąś wielką inwestycję niż kilkaset tysięcy na drobne ułatwienia – twierdzi Lewandowski.