Dni Twierdzy Poznań: jak jest w obozie wojskowym?

Wartownik stoi wyprężony niczym struna, chociaż z kuchni polowej dobiega kuszący zapach grochówki. Na sznurach suszą się fartuchy sióstr miłosierdzia z czasów I wojny światowej – na Ostrowie Tumskim, na przedpolu śluzy, rozgościł się historyczny obóz wojskowy…

Przybywający naprawdę mogą mieć wrażenie, że przenieśli się w czasie: upał iście tropikalny, a przed śluzą wita gości żołnierz armii generała Andersa w pustynnym, letnim mundurze, i zaprasza do przejażdżki Chevroleta Candy C60-S… To jedyny taki w Polsce!

– Jesteśmy zachwyceni – mówią zgodnie państwo Anna i Przemysław Sadowscy, którzy przed chwilą zrobili sobie całą serię zdjęć przed zabytkowym samochodem i francuskim czołgiem. – Mam w domu zdjęcia mojego pradziadka z Iraku, był w armii Andersa, naprawdę, zupełnie ten sam klimat!

Pan Przemysław interesuje się historią I i II wojny światowej, żona przyszła raczej dla towarzystwa. Ale jest zachwycona.
– Chyba złapałam bakcyla – śmieje się pani Anna. – Historię znałam głównie z lekcji w szkole, jakie one są każdy wie, mnie niestety nie trafił się nauczyciel z pasją, który potrafiłby pokazać coś więcej. Dlatego jestem tak zachwycona tym, co tu widzę! To wszystko jest takie ciekawe, mam wrażenie, że dawne czasy ożywają na moich oczach!

Pan Przemysławowi też się tu podoba, żałuje tylko, że nie wezmą udziału we wszystkich atrakcjach.
– Nie jesteśmy w stanie wszędzie zdążyć – mówi. – Staraliśmy się, ale to niewykonalne, najbardziej mi szkoda rejsu tramwajem wodnym, bo nie widziałem resztek śluzy od strony wody. Ale mam nadzieję, że w końcu coś się ruszy w tej komunikacji wodnej, będą jakieś wycieczki, to zobaczę. A jak nie, to poczekam do przyszłego roku…

Ci, którzy zgłodnieli oglądając i zwiedzając wszystkie atrakcje, mogli spróbować wojskowej grochówki z kuchni polowej, i to takiej prawdziwej, opalanej drewnem, a także zaopatrzyć się w fachową literaturę poświęconą fortyfikacjom – bo stoiska księgarskie także były przy śluzie. Ba, można nawet było sobie skompletować mundur polowy, gdyby ktoś miał ochotę! A obecne panie z podziwem kontemplowały eleganckie mundury z różnych epok…

Były zresztą nie tylko mundury do podziwiania: można było zobaczyć elegancki zestaw toaletowy oficera – z patefonem do kompletu, jeśli był przy okazji także melomanem – a wiele osób podziwiało szpital polowy z czasów pierwszej wojny. Podziwiało to dobre określenie – bo aż trudno uwierzyć, że mając tak skąpe wyposażenie i tak niewiele leków można było w ogóle pomagać. Cóż, jesteśmy przyzwyczajeni do szpitali pełnych specjalistycznego sprzętu, gdzie i tak często – zbyt często nie udaje się uzyskać pomocy…

Jak zwykle wielu zainteresowanych przyciągnęły pokazy broni z tamtych czasów – niektóre egzemplarze można nawet było potrzymać w ręce i zapozować do zdjęcia!

Chętni mogli wziąć także udział w prelekcjach na temat fortecznego dziedzictwa kulturowego oraz fortecznej turystyki. I – jak to zwykle na Dniach Twierdzy Poznań – chętnych nie brakowało…