Lodowe krainy: przystanek na Vestmannaeyjar

Jeśli Islandia to królestwo wulkanów, to Barlovento zameldowało się dziś na wulkanicznym punkcie odprawy granicznej – na wyspach Vestmannaeyjar. Jachtowi pozostało ledwie 110 mil do Reykjaviku, który jest portem docelowym dla II etapu.

Kapitan Darek Zuber dzwoniąc 8 lipca 2014 z drogi na Islandię był w świetnym humorze.
– Mamy sporo czasu, do Reykjaviku zostało nieco ponad 110 mil, wieje spokojniutkie 10 węzłów, więc zrobiliśmy sobie dziś przystanek na Vestmannaeyjar – powiedział. – Bo być w okolicy i nie sprawdzić, na ile wulkanom udało się w 1973 zasypać ten porcik, to by było ciężkie niedopatrzenie…

Rzeczywiście, zdjęcia z 23 stycznia 1973, gdy na miejscu kamienistej łąki z chwili na chwilę zaczęła wypiętrzać się ognista góra, są niesamowite. Tony popiołu zasypały miasteczko na wysokość kilku metrów, a języki lawy niemal zablokowały wejście do rybackiego porciku. Ponad 5000 mieszkańców w jedną noc ewakuowano na odległą o ledwie 5 mil Islandię.

Niewiarygodne, a jednak 2 lata po kataklizmie ludzie znów mieszkali na wyspie. Załoga II etapu naszej wyprawy trafiła w naprawdę niezwykłe miejsce!